"Lewy" stoczył wiele twardych pojedynków z obrońcami Realu, dwa faule na nim w polu karnym wywołały dyskusje, czy kwalifikowały się do podyktowania rzutów karnych, ale za swój występ otrzymał niskie oceny. Wyborowy strzelec "Bawarczyków" tym razem nie błysnął statystykami, z których jest najbardziej rozliczany. Z czterech strzałów, jakie oddał w kierunku bramki strzeżonej przez Keylora Navasa, tylko jeden był celny. Nasz napastnik nie był też tak często pod grą, jak do tego przyzwyczaja na co dzień w Bundeslidze. Klasa rywala zrobiła swoje i tym razem napastnik Bayernu nawet przez chwilę nie mógł pomarzyć o powtórzeniu czterech goli, a przecież tyle zaaplikował "Królewskim" 24 kwietnia 2013 roku jako zawodnik Borussii Dortmund. Z przeciętną oceną występu Lewandowskiego w środowym meczu postanowił zmierzyć się trener Bayernu, a za przykład podał... Cristiano Ronaldo. - Nie podzielam tej krytyki. Jedno jest pewne: gdyby pod koniec meczu Robert wykorzystał podanie Tolisso lub w pierwszej połowie strzelił z "główki", to ocena jego występu byłaby zupełnie inna. O Ronaldo też wszyscy piszą, że jest maszyną do zdobywania bramek, a ile on miał kontaktów z piłką? - zaskakująco polemizował Jupp Heynckes. Niemiec liczy, że w rewanżowym spotkaniu na Santiago Bernabeu, które odbędzie się 1 maja, "Lewy" rozbłyśnie i da odpór wszystkim krytykom. - Odbyłem z Robertem dłuższą rozmowę i mam nadzieję, że odpowie we wtorek na boisku - powiedział szkoleniowiec. AG