Na Camp Nou 95 tysięcy widzów oczekiwało rewanżu swoich pupili za porażkę 0:1 na San Siro przed dwoma tygodniami. Chociaż "rossoneri" dzielnie stawiali opór, to jednak nie udało im się wywieźć korzystnego rezultatu ze stolicy Katalonii, a przesądził o tym geniusz Ronaldinho. Mistrzowie Włoch objęli prowadzenie w 16. minucie, kiedy to Pirlo długim podaniem uruchomił wychodzącego na czystą pozycję Andrija Szewczenkę i Ukrainiec w sytuacji sam na sam nie dał szans golkiperowi Barcelony. Podopieczni Franka Rijkaarda natychmiast rzucili się do odrabiania strat. W 37. minucie Xavi doskonałym prostopadłym podaniem zagrał w pole karne do Samuela Eto'o i Kameruńczyk technicznym uderzeniem pod poprzeczkę doprowadził do remisu. Po przerwie piłkarze Barcelony nieustannie szukali zwycięskiego gola i ich wysiłek został nagrodzony minutę przed końcem regulaminowego czasu gry. Eto'o zagrał na przedpole do Ronaldinho, który najpierw kapitalnie zwiódł Nestę, a następnie cudownym strzałem w "okienko" zaskoczył Didę. W drugim meczu grupy F Celtic Glasgow pokonał na własnym stadionie Szachtar Donieck 1:0. Zwycięskiego gola dla mistrzów Szkocji zdobył w 25. minucie uderzeniem z rzutu wolnego Alan Thompson. Wicemistrzowie Ukrainy, w barwach których całe spotkanie rozegrał Mariusz Lewandowski, kończyli mecz w "9", bowiem za czerwone kartki boisko musieli przedwcześnie opuścić Anatolij Tymoszczuk oraz Cosmin Barcauan. Po 4. kolejce w tabeli grupy F zdecydowanie przewodzą Barcelona z Milanem (po 9 punktów), natomiast Szachtar i Celtic mają na swoim koncie tylko po jednej wygranej. W pierwszym wtorkowym spotkaniu Chelsea Londyn pokonała w Moskwie zespół CSKA 1:0. Po tym zwycięstwie podopieczni Jose Mourinho zapewnili sobie awans do 1/8 finału tych najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek. "The Blues" z kompletem punktów przewodzą w tabeli grupy H. Losy konfrontacji rozstrzygnęły się w 23. minucie. Arjen Robben zagrał piłkę w pole karne do Damiena Duffa, Irlandczyk piętką odegrał z powrotem na przedpole do Holendra i pozyskany z PSV Eindhoven 20-letni ofensywny pomocnik, precyzyjnym płaskim strzałem tuż przy słupku, zaskoczył bramkarza gospodarzy. Posiadający zdecydowaną przewagę w tym spotkaniu (17 rzutów rożnych, 13 strzałów na bramkę Chelsea) mistrzowie Rosji mogli wyrównać, jednak dwie minuty po przerwie, rzut karny (po faulu Johnsona na Żirkowie) fatalnie przestrzelił Brazylijczyk Wagner Love. W drugim meczu tej grupy broniące trofeum FC Porto bezbramkowo zremisowało na Dragao z PSG. Piłkarze PSV Eindhoven praktycznie jedną nogą są już w kolejnej fazie Champions League. Na stadionie Philipsa podopieczni Guusa Hiddinka pokonali Rosenborg Trondheim 1:0. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił w 10. minucie Amerykanin DaMarcus Beasley. Znakomitym podaniem popisał się przy tej akcji Phillip Cocu. Beasley wyprzedził trzech obrońców Rosenborga, minął Espena Johnsena i trafił do siatki. Dwa tygodnie temu w stolicy Grecji Arsenal nieoczekiwanie zremisował z Panathinaikosem 2:2, a w roli głównej wystąpił napastnik reprezentacji Polski Emmanuel Olisadebe. Remisem tyle, że 1:1 zakończył się rewanż w Londynie. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem. W 15. minucie sędzia z Hiszpanii Lius Medina Cantalejo podyktował rzut karny po faulu Silvio Marica na Patricku Vieirze. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Thierry Henry i pewnym strzałem dał prowadzenie "Kanonierom". Mimo kilku wyśmienitych okazji do podwyższenia rezultatu na przerwę podopieczni Arsena Wengera schodzili z jednobramkowym prowadzeniem. Pierwsze ostrzeżenie mistrzowie Anglii otrzymali w 60. minucie. Ashley Cole sfaulował w polu karnym Angelosa Basinasa, a sędzia bez wahania wskazał na wapno. Rzut karny wykonywał sam poszkodowany i... spudłował. Zamiast remisu, Arsenal nadal prowadził 1:0. Jednak kwadrans przed zakończeniem spotkania Grecy dopięli swego z wydatną pomocą Pascala Cygana. Francuz tak niefortunnie interweniował, że wpakował piłkę do własnej bramki. Olisadebe i Maciej Bykowski oglądali poczynania na murawie Highbury z ławki rezerwowych. Przed dwoma tygodniami Inter rozgromił mistrza Hiszpanii i to na Mestalla aż 5:1. Dla obu drużyn spotkanie na San Siro miało istotne znaczenie. Zwycięstwo dawało Interowi awans do kolejnej fazy na dwie kolejki przed końcem. Podopieczni Claudio Ranieriego, żeby zachować choć cień szansy na awans nie mogli we Włoszech przegrać. I udało im się to. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. W pierwszych minutach oba zespoły zagrały bardzo asekurancko. Pierwsi groźną sytuację stworzyli gospodarze. W 11. minucie Adriano zdecydował się na uderzenie z linii pola karnego, ale Santiago Canizares nie dał się zaskoczyć. Kilka minut później swoją okazję mieli goście, ale piłka po ładnym uderzeniu Marco Di Vaio minęła cel. W 26. minucie znów Canizares wystąpił w roli głównej. Tym razem bramkarza Valencii próbował zaskoczyć Esteban Cambiasso. Po zmianie stron sytuacja wyglądała podobnie jak w pierwszej połowie. Optyczną przewagę posiadali zawodnicy Roberto Manciniego jednak piłka po ich strzałach mijała światło bramki lub padała łupem Canizaresa. Ostatnie minuty spotkania Inter grał w "dziesiątkę", bowiem czerwoną kartkę zobaczył Adriano. Po tym meczu "nerrazzuri" zapewnili sobie awans do 1/8 finału. Spotkań z Werderem Brema nie będzie miło wspominał obrońca Anderlechtu Bruksela Michał Żewłakow. Jego zespół dwukrotnie przegrał z mistrzem Niemiec. W Brukseli Werder wygrał 2:1, a na Weserstadion w Bremie mistrz Niemiec rozgromił Anderlecht 5:1. Początek spotkania w wykonaniu Werderu był wręcz piorunujący. Po kwadransie gry gospodarze prowadzili 2:0. Obie bramki dla Werderu strzelił Ivan Klasnic. W 2. minucie bramkarz Anderlechtu Tristan Peersman wyciągał piłkę z siatki po uderzeniu Chorwata z 20 metrów. Przy drugim golu Klasnic wykorzystał bardzo dobre dośrodkowanie Johana Micoud z rzut rożnego i strzałem głową zmusił Peersmana do kapitulacji po raz drugi. Nadzieje w serca gości wlał Oleg Jachtchuk, który strzelił kontaktową bramkę w 30. minucie. Jednak odpowiedź Werderu była błyskawiczna. Trzy minuty później Miroslav Klose wykończył akcje Micoud i Klasnica. Chorwacki napastnik udokumentował świetną grę w tym spotkaniu w drugiej połowie. Dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego Klasnic po raz trzeci wpisał się na listę strzelców, zupełnie odbierając chęć do gry Żewłakowowi i spółce. Ostatecznie gości "dobił" w ostatniej minucie spotkania Daniel Jensen. Zobacz wyniki i tabele obecnej edycji Ligi Mistrzów