Strajk lotniczy opóźnił wczoraj przylot Milanu do Barcelony o trzy godziny. A jednak piłkarzom Massimo Allegriego starczyło cierpliwości, by poćwiczyć nawet rzuty karne. Dziś na Camp Nou też mają grać cierpliwie, nie czekając jednak do rozstrzygnięcia awansu w serii jedenastek. To byłaby taktyka zabójcza próbować przetrzymywać 120 minut ataku non stop. Milan musi zdobyć gola. Przynajmniej jednego, co podkreśla jego trener. Pep Guardiola ma w tym względzie złe przeczucia, intuicja mu podpowiada, że rywalom się to uda. A wtedy Barcelona musi wbić dwa, co w tym sezonie na Camp Nou nie zdarzyło się zaledwie raz - w meczu z Sevillą, gdy w 90. min Leo Messi przestrzelił karnego. Dziś Messi znów ma być największym atutem Barcy. Tak jak we wszystkich kluczowych meczach, gdy ważą się losy drużyny. Tyle, że podczas 9 godzin gry przeciw rywalom z Włoch, najlepszy piłkarz świata zdobył zaledwie jedną bramkę, i to po strzale z jedenastu metrów. Widać nawet on źle znosi catenaccio. Milan oswoił się z koniecznością gry bez kontuzjowanych Thiago Silvy i Marka van Bommela, Barca drży o zdrowie Xaviego, który wczoraj nie trenował odczuwając ból w stawie skokowym. Prawdopodobnie zagra, bo bez niego z natury ciężki egzamin dla obrońcy trofeum, stałby się jeszcze dwa razy cięższy. Guardiola prowadził drużynę w 27 starciach systemem mecz i rewanż. 25 razy Barca zakończyła go zwycięsko. Odpadła dwa razy (z Interem i Sevillą), zawsze po przegraniu pierwszego meczu. Bezbramkowy remis na San Siro wydaje się dobry dla jednych i drugich. Barca gra u siebie, na równej jak stół bilardowy nawierzchni Camp Nou, na trybunach usiądzie prawie 100 tys ludzi. Ale Milan będzie w komfortowej sytuacji aż do chwili, gdy nie straci dwóch goli. Nie mówiąc o powtórce z fazy grupowej, gdy Alexandre Pato zdobył gola dla gości już w 23. sekundzie, a potem w doliczonym czasie gry Thiago SIlva odebrał Barcy zwycięstwo. Katalończycy są faworytem i mają znacznie więcej do stracenia. To też może sprzyjać gościom. Polec po zaciętym boju z najlepszą drużyną świata ujmy Milanowi nie przyniesie. Tymczasem bramkowy remis byłby wielkim zwycięstwem. Allegri uważa nawet, że już dziś rozstrzygną się losy Ligi Mistrzów, bo zdaniem trenera Milanu na Camp Nou spotykają się dwa najlepsze zespoły na kontynencie. Legendarny obrońca Franco Baresi wyznaje, że choć serce mówi mu "Milan", ale rozum "Barcelona". Nawet jemu trudno sobie wyobrazić, by największy faworyt rozgrywek, który w ostatnich siedmiu latach wygrywał Champions League trzy razy, a aż sześciokrotnie docierał do półfinału, nie poradził sobie tym razem. Każda seria ma jednak swój kres, pytanie: czy to akurat dzisiaj? <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=2229466">Dyskutuj z Darkiem Wołowski na jego blogu</a> <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/14-lm-fc-barcelona-ac-milan,3191">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Barcelona - Milan</a> <a href="http://ding.interia.pl/katalog#chId631">Barca na okrągło! 24 h na dobę! Nie przegap żadnego newsa! Zaprenumeruj informacje na jej temat!</a>