Walijczyk był najdroższym transferem "Królewskich" w letnim oknie, a teraz częściowo się spłacił, zdobywając jedną z bramek wygranym 4-1 po dogrywce spotkaniu z Atletcio Madryt na Estadio da Luz w Lizbonie. "To niesamowite unieść w górę to trofeum - wspomnienie tego wydarzenie zostanie ze mną na zawsze" - stwierdził Bale. Wydawało się, że skrzydłowy nie miał w sobotę swojego dnia. W regulaminowym czasie zmarnował bowiem kilka dobrych sytuacji, ale na swoje szczęście w doliczonym czasie był już skuteczniejszy. "Graliśmy z Atletico w tym sezonie już cztery razy i zawsze to były wyrównane mecze. Gdy w finale rywale objęli prowadzenie zrobiło się strasznie trudno, ale cały czas walczyliśmy, aby ich przełamać" - powiedział Walijczyk. Gola dla "Los Colchoneros" strzelił w 36. minucie Diego Godin po uderzeniu głową. Real musiał czekać do trzeciej minuty doliczonego czasu, by wyrównać, a piłkę, również głową, do siatki skierował Sergio Ramos. "Ta bramka dała nam nowe życie. Graliśmy swoje, atakowaliśmy i cały czas wierzyliśmy, że możemy wygrać. Miałem przeczucie, że to nie będzie mój dzień, jednak powtarzałem sobie, żeby się nie poddawać, że przyjdzie moja chwila. Kiedy w dogrywce miałem kolejną okazję, modliłem się, żeby tylko jej nie zmarnować" - mówił Bale, którego trafienie ze 110. minuty na 2-1 przełamało opór Atletico. "Kilka razy wcześniej próbował pokonać bramkarza rywala, ale jego strzały nie były wystarczająco dobre, ale przełamał się w odpowiednim momencie. Nie tylko dzisiaj, ale w całym sezonie, był bardzo ważną częścią zespołu, a myślę, że w przyszłym będzie jeszcze lepszy" - dodał Carlo Ancelotti, trener Realu. Kolejne dwa gole dla "Królewskich" były formalnością, a strzelili je Marcelo i Cristiano Ronaldo z rzutu karnego. "Niewiarygodne, co mogę powiedzieć? To był nasz cel od początku sezonu. Mieliśmy trudną przeprawę, ale myślę, że zasłużyliśmy na końcowy sukces. Zawsze wierzymy w możliwość odwrócenia losów meczów. Dzisiaj także wierzyliśmy do ostatniej chwili. Ciężko walczyliśmy, ale po wyrównującej bramce było już łatwiej. Spełniło się marzenie, jestem ogromnie szczęśliwy. Dedykuję trofeum mojej rodzinie - mówił zadowolony opiekun Realu. Włoch został drugim szkoleniowcem w historii, po Bobie Paisleyu. który zdobył Puchar Europy trzykrotnie. Wcześniej w tej roli sięgał po to trofeum w 2003 i 2007 roku z AC Milan. "Wywalczenie 10. Pucharu Europy to więcej niż zdobycie mistrzostwa świata. Minęło wiele czasu, odkąd po raz ostatni to nam się udało (12 lat - przyp. red.), a '10' to okrągła liczba" - stwierdził Iker Casillas, który po raz trzecie w karierze mógł wznieść to trofeum do góry. "Zwycięstwo nie przyszło nam łatwo, ale zasłużyliśmy na nie, biorąc po uwagę, jak graliśmy w tych rozgrywkach w bieżącym sezonie. Mieliśmy też trochę szczęścia, którego brakowało nam we wcześniejszych minutach ponieważ wyrównująca bramka padła w doliczonym czasie, a gol Bale'a ich dobił" - powiedział kapitan "Królewskich". "Zasłużyliśmy w ostatnich latach, aby świętować teraz takie zwycięstwo. W Lizbonie dokonaliśmy historycznej rzeczy w starciu ze wspaniałym rywalem. To sukces wszystkich kibiców Realu. Teraz będziemy świętować razem z nimi" - stwierdził Sergio Ramos. który strzelał ważne gole zarówno w sobotnim finale, jak i w półfinale z Bayernem Monachium.To jednak nie ten obrońca został wybrany piłkarzem meczu w Lizbonie. Ten zaszczyt spotkał Angela di Marię. "Fantastycznie jest wygrać to trofeum z Realem. Spełniło się moje marzenie z dzieciństwa. Pracowaliśmy bardzo ciężko. Nie wygraliśmy hiszpańskiej ligi, ale jestem bardzo szczęśliwy, że dzięki wielkiemu poświęceniu zespół triumfował w Lizbonie. W tym mieście czuję się jak w domu. Dokonałem wielkich rzeczy z Benficą, dzięki którym przeszedłem do Realu (w 2010 roku)" - mówił argentyński pomocnik.