- Co mecz wypada nam jakiś obrońca, więc nie dziwne, że dotknęły nas kłopoty kadrowe - kręci głową Kazimierz Moskal mając na myśli urazy Michała Czekaja, Kew Jaliensa, Osmana Chaveza, Dragana Paljicia, Michaela Lameya i Marko Jovanovicia. Do meczu z silnymi Holendrami tylko ten ostatni ma szansę stanąć na nogi. Nie wykluczone, że w tej sytuacji "Biała Gwiazda" zmieni taktykę. - Myślałem o tym, by grać trójką w obronie. Ale nie z uwagi na predyspozycje piłkarzy, tylko właśnie na sytuację kadrową - dodaje Moskal, który znowu do obrony cofnie grającego najczęściej w pomocy Gervasio Nuneza. Rolę stoperów pełnić będą lewonożni Junior Diaz i Gordan Bunoza. Trener nie widzi problemu w tym, że żaden z nich nie ma mocniejszej prawej nogi. - Jesienią zeszłego roku, w meczu wyjazdowym z Widzewem graliśmy czwórką obrońców lewonożnych, więc nie będzie to pierwszy przypadek - przypomina Moskal. Kazimierz Moskal ma rację, bo chociaż Wisła zaczęła spotkanie z jednym prawonożnym piłkarzem - Erikiem Czikoszem, po czerwonej kartce dla niego (65. minuta), na boisku pojawił się Piotr Brożek dołączając do pozostałych lewonożnych: Clebera, Bunozy i Diaza, a i tak udało jej się wygrać. Poukładać na nowo obronę to jedno, a odbudować zespół mentalnie po porażce z Polonią Warszawa, to drugie i kto wie, czy nie trudniejsze zadanie. Wiślacy mają nosy spuszczone na kwintę, nie za bardzo chcą rozmawiać. - Ja wciąż mam zakaz wypowiedzi - to Patryk Małecki. - Nie mogę się wypowiadać, proszę się zwrócić do rzecznika - to Maor Melikson. Atmosfera daleka jest od rodzinnej, bo główny cel, po odpadnięciu w eliminacjach do Ligi Mistrzów - obrona mistrzostwa Polski, również wymyka się z rąk. Dyrektor sportowy Stan Valckx prezentuje wciąż optymizm, pytanie tylko, czy nie nosi on znamion urzędowego. - Tracimy do lidera 10 punktów, przed nami 13 meczów ligowych i niby to dużo, ale w piłce nie takie rzeczy się zdarzały. Kilka lat temu w Holandii PSV Eindhoven miał dwanaście punktów przewagi nad Ajaksem i AZ Alkmaar, a na koniec o zdobyciu tytułu decydowała lepsza różnica bramek - podkreślał Valckx. - Także my musimy walczyć do końca, nie zostało nam nic innego. Złożenie broni byłoby głupotą. Poza Ruchem Chorzów, z wszystkimi wyprzedzającymi nas zespołami gramy u siebie - to również jest atut. Po meczu z Twente klub zdecyduje, czy na wiosnę drużynę poprowadzi nadal trener Moskal. Szkoleniowiec nie wywiązał się z powierzonego mu zadania - miał zmniejszyć z siedmiu punktów stratę do lidera, tymczasem ona wzrosła do 10 "oczek". Z drugiej strony jednak, okolicznością łagodzącą jest jeszcze poważniejsza, niż za Roberta Maaskanta plaga kontuzji. Poza tym, powierzenie Moskalowi drużyny także na wiosnę będzie oznaczało, że pan Kazimierz zyska warunek uprawniający go do wzięcia udziału w kursie trenerskim na licencję UEFA PRO. Trener Moskal nie wybiega na razie myślami do wiosny. Interesuje go tylko środowa konfrontacja w Lidze Europejskiej z Twente. Mistrzowie Polski mają jeszcze cień szansy na awans. Muszą pokonać Holendrów, którzy wystawią najpewniej rezerwowy skład (wygrali już grupę K Ligi Europejskiej) i liczyć na co najmniej remis Odense BK z Fulham w Londynie. - Nie będę nasłuchiwał wieści z Londynu. Dla mnie najważniejsze jest, abyśmy my nie zawiedli i tylko na naszym starciu z Twente będę się koncentrował - podkreśla Kazimierz Moskal.