Anglicy w tej rundzie mieli spotkać się z Feyenoorderm Rotteram, ale Holendrzy zostali wykluczeni z rozgrywek za zachowanie ich kibiców podczas meczu z AS Nancy, który odbył się 30 listopada. Spotkanie rozgrywane na stadionie Marcela Picota zostało przerwane przy stanie 3:0 dla gospodarzy i wznowiono je po 30 minutach, gdy kibiców wyprowadzono z obiektu. Początkowo komisja dyscyplinarna Europejskiej Unii Piłkarskiej ukarała zespół grzywną. Feyenoord miał także rozegrać dwa mecze bez udziału publiczności, ale wykonanie tej kary zawieszono na trzy lata. Komisja Odwoławcza UEFA podjęła decyzję o zaostrzeniu wyroku i jednocześnie odrzuciła apelację. We wtorek Martin Jol, menedżer "Kogutów", ma zorientować się w UEFA czy jego zespół dostanie wolny los, czy będzie musiał grać z innym rywalem, prawdopodobnie Wisłą Kraków, która w grupie E zajęła czwarte miejsce. - Będę szczery, osobiście wziąłbym wolny los. Mamy w kalendarzu tyle spotkań, że trochę odpoczynku, by nam nie zaszkodziło - powiedział Holender. Trochę inne zdanie ma Daniel Levy, prezes Tottenhamu. On nie jest zadowolony, iż londyńczycy mogą stracić potencjalne wpływu z biletów, które sprzedawane byłyby na pojedynek z Feyenoordem. Dlatego liczy na finansową rekompensatę ze strony UEFA. - UEFA może zadecydować, że zagramy z Wisłą. To nie będzie problemem, jeśli mamy z nimi zagrać, to zagramy - dodał Jol.