Nominalny napastnik będzie tym razem biegał na prawym skrzydle, czyli w miejscu zazwyczaj zarezerwowanym w Lechu dla pauzującego tym razem za kartki Sławomira Peszki. "Każdy piłkarz musi umieć szybko przestawić się i przystosować. Ja też dam radę" - zapewnił reprezentant Polski, cytowany przez "Przegląd Sportowy". Smuda uchodzi za szkoleniowca, który nie boi się eksperymentów. Potrafi przy tym niesamowicie zaskakiwać. Takim zaskoczeniem było kiedyś cofnięcie z ataku do defensywy Rafała Siadaczki w Widzewie Łódź, Grzegorza Kaliciaka w Wiśle Kraków czy Łukasza Mierzejewskiego w Zagłębiu Lubin. "Ja uwielbiam podczas sparingów sprawdzać różne rozwiązania. Ustawiam wtedy niektórych piłkarzy na pozycjach, które nawet dla nich są wielkim zaskoczeniem. Mam potem komfort. Jak jest potrzeba znalezienia szybko obrońcy, to jestem na to przygotowany" - tłumaczy swoje postępowanie. W Lechu "Franz" zmienił pozycję Marcinowi Kikutowi, który stał się nagle prawym obrońcą. Lewandowski przychodził do Poznania jako typowy łowca goli - zawodnik grający tylko i wyłącznie jako wysunięty napastnik. Już wiadomo, że u Smudy stanie się wszechstronnym piłkarzem. Bo w czwartek zagra już na czwartej pozycji w tym sezonie. "Robert wszędzie da sobie radę" - chwali swojego podopiecznego Smuda. "To oczywiście dla mnie pewna nowość. Choć przypominam sobie, że raz w lidze zagrałem w tym miejscu. I nawet miałem asystę, więc prognoza na czwartek jest niezła" - mówił z uśmiechem Lewandowski.