To zupełna nowość w zespole Lecha - w tym tygodniu po raz pierwszy w całym sezonie na treningu obecni byli wszyscy zawodnicy. Był wśród nich Łukasz Trałka, który z powodu kontuzji stawu skokowego w spotkaniu z Belenenses Lizbona opuścił trzy kolejne potyczki zespołu. Czy zagra w Bazylei tego nie wiadomo - zastępujący go Abdul Aziz Tetteh prezentował się bowiem w ubiegłym tygodniu co najmniej tak samo dobrze. - To jednak bardzo pozytywny sygnał, że wreszcie cała kadra jest do dyspozycji - mówi drugi trener Lecha Poznań Tomasz Rząsa. Do Bazylei poleciało 21 piłkarzy, w tym trzech bramkarzy. Dopiero w czwartek Skorża podejmie decyzję, kto nie znajdzie się w meczowej osiemnastce. Droga do Szwajcarii tym razem Lechowi znacznie się wydłużyła. Gdy osiem tygodni temu "Kolejorz" udawał się do Bazylei, odlatywał samolotem z lotniska Ławica i po dwóch godzinach był na lotnisku Basel-Mulhouse-Freiburg. Teraz Ławica, z powodu remontu pasa startowego, jest jednak zamknięta do 11 października i piłkarze "Kolejorza" swoją podróż powietrzną rozpoczną o 12.30 w... Szczecinie. Lechici zebrali się w klubie już po godz. 7., zjedli śniadanie i parę minut po godzinie ósmej wyruszyli autokarem na Pomorze. W Szwajcarii będą ok. godz. 15, a trzy godziny później rozpoczną oficjalny trening na stadionie św. Jakuba. Mimo katastrofalnej postawy zespołu w ekstraklasie Rząsa uważa, że rozpaczanie przed meczem z FC Basel nie ma najmniejszego sensu. - To najlepszy moment na przełamanie złej passy, właśnie z tak trudnym rywalem i w takich rozgrywkach jak Liga Europejska. Liczymy, że znów w tych rozgrywkach zagramy świetnie zorganizowani, dobrze taktycznie, ale tym razem zdołamy wykorzystać sytuacje, które sobie stworzymy - twierdzi były reprezentant Polski. W spotkaniach eliminacji do Ligi Mistrzów Lech nie prezentował się w dwumeczu z FC Basel źle, ale był nieskuteczny. Zwłaszcza w drugim spotkaniu, gdy poznaniacy sprawiali dobre wrażenie i spokojnie mogli wygrać. - Zagraliśmy wtedy dwa bardzo dobre spotkania, ale w szczegółach przeciwnik był od nas dwukrotnie mocniejszy. Teraz jedziemy po pełną pulę, ale jak będzie remis, to także nas on zadowoli - mówi Rząsa. Lech w pierwszym spotkaniu tylko zremisował na swoim stadionie z Belenenses Lizbona (0-0), które rozstawione było w ostatnim, teoretycznie najsłabszym koszyku. FC Basel ograło zaś na wyjeździe lidera Serie A - Fiorentinę (2-1) i już na starcie rozgrywek jest w komfortowej sytuacji. - Te wszystkie mecze, które rozegraliśmy w eliminacjach Ligi Mistrzów czy Ligi Europy, pokazały, że w meczach z mocnymi rywalami jesteśmy w stanie wspiąć się na wyżyny i wykrzesać z siebie jeszcze więcej umiejętności. Mimo, że zagramy na bardzo trudnym terenie z ciężkim przeciwnikiem, to jesteśmy w stanie powalczyć - ocenia Rząsa. Problem w tym, że FC Basel w 17 rozegranych dotąd spotkaniach o stawkę w lidze szwajcarskiej, Pucharze Szwajcarii i europejskich pucharach odniosło 14 zwycięstw, dwukrotnie zremisowało z Maccabi Tel Awiw i tylko raz przegrało (3-4 z Young Boys Berno). - Ten jedne mecz pokazał, że mają słabsze punkty, ale nie chcę teraz o tym mówić, gdzie możemy rywala ukąsić i zdobyć jakąś przewagę. Nasz poprzedni mecz w Bazylei pokazał, że nawet z takim przeciwnikiem potrafimy wykreować kilka sytuacji na zdobycie bramek - zakończył Rząsa. Początek meczu FC Basel - Lech - w czwartek o godz. 19. Transmisja w Eurosporcie i TVP 2. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę grupy I Ligi Europejskiej Andrzej Grupa