Tuż za ówczesnym wicemistrzem Polski, a zdecydowanie przed resztą stawki, znalazła się jednak drużyna FC Basel. Zobacz aktualną TABELĘ grupy E Awansowała ona wówczas do Ligi Mistrzów, ogrywając w kwalifikacjach Celtic Glasgow. W rozgrywkach grupowych, choć przed sezonem miała najsłabszy ranking klubowy i znajdowała się na końcu list rankingowych bukmacherów, zajęła drugie miejsce, wyprzedzając Spartaka Moskwa i Liverpool! Do najbardziej pamiętnych gier na stadionie St.Jakobs przeszedł ostatni grupowy mecz właśnie kontra Liverpool. Mistrzowie Szwajcarii grali fantastycznie - w pewnym momencie prowadzili nawet 3-0. Znany ze swej waleczności Liverpool doprowadził wprawdzie do remisu, ale gospodarzy i takie rozstrzygnięcie promowało dalej. Obydwie rewelacje 2002 roku wiosnę nowego roku miały już nieudaną, chociaż może bardziej trafne byłoby określenie - pechową. Wisła po wielkich perturbacjach i emocjach przegrała minimalnie rywalizację z Lazio Rzym. Z kolei FC Basel w drugiej rundzie grupowej wyprzedziła słynne Deportivo La Coruna, ale gorszym bilansem wzajemnych meczów ustąpiła przy tej samej ilości punktów Juventusowi Turyn. Obecnie w Krakowie i Bazylei po tamtych sukcesach pozostały tylko wspomnienia. W Wiśle z kadry sprzed 4 lat pozostali tylko nieliczni, dokładnie tak samo jest w ekipie aktualnego wicemistrza Szwajcarii. Zmiany, jak w Wiśle Przeglądając kadrę na sezon 2002/03 znajdujemy tylko trzy nazwiska, które najprawdopodobniej pojawią się w pod Wawelem z tamtych czasów. Są to pomocnicy Scott Chipperfield i Ivan Ergić i spinający klamrą wydarzenia z roku 2002 Christian Gross, 52-letni trener zespołu. Sprawuje on tę funkcję od 1999 roku i jeśli wypełni obowiązujący kontrakt, doczeka w pracy równej dekady. Gross nie był wielkim zawodnikiem, na początku lat 80. "przewinął się" przez kadrę niemieckiego VfL Bochum. Uznanie zdobył dopiero jako trener. W 1996 roku doprowadził do Ligi Mistrzów Grasshoprers Zurich. Do 2005 roku, kiedy w tych rozgrywkach zagrał też trzeci helwecki klub - FC Thun, był jedynym człowiekiem w kraju, któremu taka sztuka w ogóle się udała! Sukcesy z 2003 roku klub przypłacił utratą krajowego prymatu, ale rok później go odzyskał, a potem obronił. W kwalifikacjach Ligi Mistrzów lepsze były jednak kolejno Inter Mediolan i Werder Brema. Wysoki ranking FC Basel nadrabiało dobrą grą w Pucharze UEFA, dlatego w tegorocznym losowaniu przystępowało do rozgrywek grupowych tego pucharu z drugiego koszyka. W klubie zresztą bardzo odczuwa się konsekwencje przegranego w 90 minucie ostatniego meczu z FC Zurich tytułu mistrzowskiego. To ten mecz, obok dobrej postawy kadrowiczów na niemieckim mundialu sprawił, że drużyna latem została osłabiona. Długa lista ubytków Po mundialu odszedł bramkarz Pascal Zubberbuehler (WBA), który nie wpuścił w Niemczech gola przez 390 minut. Zrezygnowano z gry obrońców Alexandra Queinoza (Neuchatel), Murata Yakina i Ricardo Melii (obaj Concordia Basel). Nie to jednak było najstraszniejsze, gdyż wymienieni i tak nie mieli pewnego miejsca w składzie. W największym stopniu zdemontowana została linia pomocy. Bardzo brakuje takich graczy, jak reprezentant kraju David Degen (Moenchengladbach), Baykala Lukaksizoglu (FC Koeln), Mathias Delgado (Argentyńczyk dostał intratniejszą propozycję z Besiktasu), wreszcie Djamly Mesbah (Aarau). Próby załatania składu nie skończyły się automatycznym powodzeniem. W pierwszy skład wkomponowali się tylko argentyński bramkarz Costanzo, który po przyjściu z River Plate rok grał w hiszpańskim Alaves, oraz Ekwadorczyk Filipe Caicedo. Ten 18-latek wypatrzony został w ekwadorskim Rocafuerte, ale z Wisłą nie zagra, bo zatwierdzony do gry został dopiero pod koniec sierpnia i nie został zgłoszony do pucharów. Podobnie jak Brazylijczyk macedońskiego (a może polskiego?) pochodzenia Ivo Pedro Kranczynski. Z powodu kontuzji nie przyjadą także: pomocnik Smiljanic, Bośniak Dżombic i najbardziej chyba potrzebny napastnik Carignan. W meczu z Nancy wykluczony został także bramkarz Costanzo. Gross będzie miał zatem wielki ból głowy, kim go zastąpić, bo żaden ze zmienników nie ma doświadczenia. Pozyskany latem z rezerw 19-latek Yann Sommer i Liberyjczyk Louis Crayton w tym sezonie jeszcze w lidze nie zagrali. Crayton jednak ma już 29 lat, trafił tutaj z lokalnej Concordii, ponadto występował wcześniej w tunezyjskim Sfaxien i zapewne bramki bronić potrafi. Jak zagrają rywale? Jeśli Gross zdecyduje się zagrać defensywnie, z myślą o kontratakach, zapewne pod Wawelem wystawi czwórkę obrońców. W meczu z Nancy stanowili ją Koji Nakata, Daniel Majstorović, Reto Zanni i David Chipperfield. Ten ostatni - znany z gry na mundialu w Niemczech australijski pomocnik, który w klubie gra od 2001 roku, ostatnio z powodzeniem wykorzystywany jest do zadań defensywnych. Jednym ze stałych, ale słabszych punktów defensywy, jest Japończyk Koji Nakata, mylony czasem z bardziej znanym Hidetoszim. Nie znalazł on stałego miejsca w Marsylii, teraz błędy popełnia w Bazylei, jak ten z konfrontacji z Nancy, kiedy jego kiks spowodował akcję rywala i karnego w ostatniej minucie gry. Uwaga natomiast na dwóch wysokich defensorów: Majstorovicia i Zanniego. Liczący sobie ponad 190 cm Szwed trafił do Szwajcarii z Malmoe przez holenderskie Twente, Natomiast Zanni na razie grał tylko na krajowych boiskach, za to u najlepszych: w Grasshoppers oraz FC Thun. Ważną rolę odgrywają w klubie Ivan Rakitić i Senegalczyk Papa Ba. Temu pierwszemu przyglądaliśmy sie bliżej w jednej z naszych relacji z ligi szwajcarskiej. Ostatnio w roli defensywnego środkowego pomocnika z powodzeniem zastępuje go niewysoki, ale szybki i zwrotny Ba. Tercet pomocników przeznaczonych głównie do zadań zaczepnych nominalnie tworzą w zespole Delron Buckley, Ivan Ergić i Zdravko Kuzmanović. Doświadczenie stoi po stronie pierwszego. 30-latek z RPA grał już w Bochum, Arminii, a teraz w Bazylei przebywa na rocznym wypożyczeniu z Dortmundu. Kuzmanović jest jednym z największych objawień sezonu ligowego w Szwajcarii. 19-latek gra niczym rutyniarz, strzela głównie z daleka, zarówno lewą jak i prawą nogą. Mózgiem zespołu jest jednak Ivan Ergić. Kapitan, który występuje tu już od 2000 roku, urodził się w Chorwacji, ale reprezentuje... Serbię, ma także obywatelstwo autralijskie. To właśnie wejście tego środkowego pomocnika w 66 minucie wrześniowego meczu Polska - Serbia w Warszawie spowodowało takie zamieszanie w ekipie Beenhakkera, że za chwilę straciliśmy gola na wagę dwóch punktów. Ergić zatem Polaków raczej się nie boi. Respektu czuć nie powinien także znajdujący się od początku na czele klasyfikacji ligowych strzelców Mladen Petrić. Swoje niepoślednie umiejętności potwierdza też w kadrze chorwackiej, która niemal na pewno zagra w na Euro 2008. Partnerem Chorwata w ataku będą prawdopodobnie jeden z młodych Brazylijczyków: Eduardo lub Christiano, brany jest pod uwagę także wysoki Australijczyk Mile Stejrovski. W zależności od potrzeb były gracz m.in. Lille cofany jest do pomocy. Być może tak będzie przy Reymonta. Historia także chlubna Sukcesy Basel nie ograniczają się jednak do kilku lat minionych, wszak to jeden z bardziej zasłużonych i utytułowanych klubów tutejszego futbolu. Wprawdzie, podobnie jak krakowianie, na przełomie lat 80. i 90. FC Basel przechodziła kryzys (nawet degradację), jednak w przeszłości miała się czym i kim pochwalić. Kiedy w 2004 roku przeprowadzono ankietę na najpopularniejszych graczy w historii klubu, poza Muratem Yakinem znalazły się na niej wyłącznie nazwiska zawodników urodzonych przed z górą 50 laty. Najbardziej zasłużonym wybrano Kartla Odermatta - nazwanego legendą FC, bo poza grą na boisku był też długo trenerem klubowym. Ten pomocnik zdobył dla klubu 93 gole w 296 meczach, a w kadrze narodowej zagrał 50 razy. Pozostałe miejsc w dziesiątce zajęli Joseph Huegl II (24 gole w 320 meczach, 3-krotny król strzelców ligowych, 22 gole i 34 mecze w reprezentacji), Murat Yakin, Ottmar Hitzfeld (66 goli w 92 meczach), Peruwiańczyk Teofillo Cubillas (3 razy na MŚ, gdzie zdobył 10 goli), Rene Bader (obrońca i trener klubowy), Helmut Benthaus (zasłużony głównie jako trener), Marcel Kunz (znakomity powojenny napastnik) oraz wielokrotni mistrzowie klubowi Bruno Michaud i Detlef Lauscher. Przemeblowany skład Basel zaczyna powoli funkcjonować. Swym budżetem (32 mln franków szwajcarskich) Szwajcarzy biją Wisłę na głowę. I o tym też należy pamiętać. Tym bardziej, że na boisku sentymentów nie będzie, bo obydwu drużynom zależeć będzie tylko na zwycięstwie! Jacek Krawczyk Autor jest dziennikarzem "Tylko Piłki"