Z czterech polskich zespołów w grze pozostał już tylko mistrz Polski - Lech Poznań. Trudno jednak wierzyć w jego awans w starciu z wiceliderem ukraińskiej Wyższej Ligi Dnipro Dniepropietrowsk, skoro poznaniacy są zupełnie bez formy, a na dodatek w meczu tym wystąpią bez czterech podstawowych graczy. - Choć prasa tak zapowiada, to my wbrew pozorom nie jedziemy na ścięcie - uważa trener Lecha Jacek Zieliński, który w ostatnim czasie często robi dobrą minę do złej gry. - Chcemy uzyskać korzystny wynik w kontekście meczu rewanżowego - zastrzega. Jakie ma trener przesłanki do tak optymistycznych stwierdzeń, skoro jego zespół wygrał w tym sezonie zaledwie jedno z siedmiu spotkań? - To, że wciąż żyjemy i nie umarliśmy. W piłce wszystko się zmienia w ułamku sekundy. Dnipro w sobotę też przegrał na swoim stadionie, można więc ich tam ukłuć - twierdzi Zieliński. Trener Lecha często ostatnio podkreśla, że w przełamaniu kryzysu jego drużynie nie pomagają dziennikarze. Trudno jednak chwalić mistrza Polski za to, co ostatnio pokazuje. Zieliński uważa, że zmiana jakościowa w grze "Kolejorza" nastąpi wtedy, kiedy kilka elementów zaiskrzy w jednej chwili. - W Pradze konsekwencji i mądrości starczyło nam na 70 minut, w Dniepropietrowsku musi ich być na 90. Kluczowe będzie strzelenie bramki, to wynika z zapisów meczów, które oglądaliśmy - przyznaje Zieliński. Trener Lecha oglądał wszystkie ligowe pojedynki Dnipro z tego sezonu oraz dwa pucharowe starcia z serbskim Spartakiem Zlatibor Voda. Szkoleniowiec jest zdania, że Ukraińcy mają zdecydowanie większą siłę w ofensywie od Sparty Praga, z którą Lech przegrał dwa spotkania. - Sparta może jest lepsza w obronie, ale Dnipro w ataku. Tam mają trzech reprezentantów Ukrainy i Argentyńczyka Ferreyrę. Owszem, w lidze wygrywali na razie z zespołami z dołu tabeli, ale to i tak silna drużyna. Rok temu, gdy Lech przystępował do decydującej rywalizacji o fazę grupową Ligi Europejskiej z Club Brugge, też był w bardzo mizernej formie. Przed pierwszym spotkaniem z Belgami Lechici przegrali w lidze we Wronkach z Polonią Warszawa 2-4. Przed drugim - z Cracovią w Sosnowcu 0-1. - Sytuacja może i jest podobna, ale mam nadzieję, że zakończy się to wszystko tak, jak pierwsze spotkanie z Brugge, które wygraliśmy 1-0. Lech jest w trudnym momencie, staramy się rozwiązać problemy we własnym gronie, w szatni. Nie gramy inaczej niż wiosną, nawet wykonawcy się nie zmienili, tylko grają trochę inaczej - analizuje Zieliński, który czołowe kluby ukraińskie porównuje do silnych drużyn z lig zachodnich. - Dnipro to zespół porównywalny właśnie do Brugge. Czy już na miarę np. Bundesligi? Nie przesadzajmy. Ma jednak spore możliwości, bogatego właściciela, niezłą kadrę. Podchodzimy do tych spotkań z szacunkiem dla Dnipro, ale bez strachu - kończy Zieliński. Mecz Dnipro - Lech w czwartek o godz. 19.