Zobacz zapis tekstowej relacji na żywo z tego meczu Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne Nie można zarzucić piłkarzom Lecha, że w starciu z mistrzem Szwajcarii nie podjęli walki. Grali ambitnie, ale mimo wszystko - chyba jednak za bardzo nie wierzyli w to, że są w stanie przełamać swoją złą serię akurat w tym pojedynku. Szkoda, bo FC Basel grało wyjątkowo przeciętnie, powoli, jednostajnie. Lech dobrze rozbijał ataki rywali, ale sam w ofensywie nie potrafił pokazać zupełnie niczego. Trener FC Basel Urs Fischer mówił przed tym spotkaniem, że aktualna pozycja Lecha w polskiej Ekstraklasie nie oddaje jego faktycznych możliwości. Przypomniał, że w poprzednim meczu tych drużyn na stadionie św. Jakuba Polacy potrafili zdominować jego drużynę, a to zdarza się niewielu rywalom. Nie przekazał jednak chyba tych myśli swoim zawodnikom, bo ci grali na stojąco - jakby chcieli ograć poznaniaków najmniejszym wysiłkiem. Lech też nie podkręcał tempa, choć w środkowej strefie poczynał sobie całkiem nieźle. Co z tego, skoro im bliżej było bramki Tomasa Vaclika, tym "Kolejorz" był coraz bardziej bezradny. Przed przerwą Lech zaprezentował jedną indywidualną akcję Darko Jevticia, który ograł przy końcowej linii Michaela Langa i zagrał przed bramkę, gdzie akurat był tylko rywal. Do tego nieudany kontratak trzech na trzech, w którym Karol Linetty źle podał piłkę Maciejowi Gajosowi i niecelne uderzenie głową Dawida Kownackiego. Warto jednak o nim wspomnieć, bo to jedyny strzał Lecha przez 45 minut. Szwajcarzy tych dobrych akcji mieli trochę więcej, po części wynikały też z nerwowych zagrań Marcina Kamińskiego i Macieja Gostomskiego. Groźny był strzał Breela Embolo z 33. minuty (ograł Arajuuriego) oraz akcja z 43. minuty, gdy po kapitalnej wymianie czterech podań i pięknym zagraniu podeszwą Marca Janko sam przed Gostomskim znalazł się Mohamed Elneny. Egipcjanin uznał, że właściwe będzie jeszcze jedno podanie, zagrał więc delikatnie piłkę w ręce... bramkarza Lecha. Zmiana w przerwie w Lechu - Kasper Haemaelaeinen zastąpił niemrawego Kownackiego - miała być sygnałem do bardziej zdecydowanych ataków "Kolejorza". Można było wierzyć, że duet Jevtić - Haemaelaeinen jest w stanie zaprezentować jakąś ciekawą wymianę podań, rozkręcić drużynę z Polski. Nic z tego - już po czterech minutach okazało się, że "Kolejorz" musi grać w osłabieniu, bo sędzia z Bośni wyrzucił z boiska Linettego. Reprezentant Polski nawet nie zahaczył Birkira Bjarnasona, ale ponieważ próba ataku lechity była już po zagraniu piłki, a rywal ładnie upadł, sędzia pokazał pomocnikowi gości drugą żółtą kartkę. To też oznaczało zmianę taktyczną Jevticia na grającego bardziej defensywnie Trałkę. Powtórzyła się więc sytuacja sprzed ponad dwóch miesięcy, z pierwszego meczu w eliminacjach Ligi Mistrzów między tymi zespołami. Wtedy przy stanie 1-1 z boiska wyleciał Tomasz Kędziora, a Szwajcarzy dorzucili dwie bramki. Teraz na nierówny układ też zareagowali bardzo szybko. Wystarczyło jedno dalekie podanie argentyńskiego weterana Waltera Samuela, jedno fatalne, niezdecydowane zachowanie w obronie Kamińskiego, a już Bjarnason był sam przed Gostomskim. Zdobył gola, który tak naprawdę rozstrzygnął to spotkanie. Grając w dziesiątkę Lech coś tam próbował zrobić, po pierwszym swoim rzucie rożnym (63. minuta) "główkował" nawet niecelnie Arajuuri, ale Szwajcarzy mieli już to spotkanie pod swoją kontrolę. W 87. minucie Fin oddał jeszcze celny strzał na bramkę Vaclika (jedyny Lecha w spotkaniu), ale po chwili było już 2-0. Gospodarze rozmontowali defensywę Lecha, Janko odegrał do Embolo, a ten wpakował piłkę do siatki. Po dwóch spotkaniach Lech nadal ma więc jeden punkt, nie ma choćby jednego gola, a kolejne dwa spotkania rozegra 22 października i 5 listopada z Fiorentiną. Jeśli chce marzyć o wyjściu z grupy, musi w nich zdobyć przynajmniej cztery punkty. Andrzej Grupa FC Basel 1893 - Lech Poznań 2-0 (0-0) Bramki: 1-0 Bjarnason (55.), 2-0 Embolo (90.). FC Basel: Vaclik - Xhaka, Suchy, Samuel ŻK, Lang - Embolo, Zuffi, Elneny, Bjarnason, Calla (80. Gashi) - Janko. Lech: Gostomski - Ceesay, Arajuuri, Kamiński, Kadar - Formella, Tetteh, Linetty ŻK-CzK 49., Jevtić (54. Trałka), Gajos (69. Lovrencsics) - Kownacki (46. Haemaelaeinen). Sędziował Ognjen Valjić (Bośnia i Hercegowina). Widzów: 17 567. Zobacz sytuację w grupie I Ligi Europejskiej