Nie podchodź, nie dotykaj, mnie zasłaniaj, nie odkurzaj, piwo przynieś - zero szacunku. I żeby jeszcze to jakieś mądre było. A tu stado facetów za jedną piłką goni i ciągle się o siebie potykają. Jakby było ich mniej, albo piłek więcej to jeszcze byłoby na co popatrzeć, jak na wyprzedaży w hipermarkecie. Czas start i kto się najszybciej przemieszcza, ten punktuje. A może to i lepiej, że w domu siedzi... Tyle się słyszy o tych burdach pseudokibiców. Jeszcze przez przypadek by oberwał. Dobra, przyznam się - mecze piłki nożnej mają także swoje pozytywne strony. Z przyjemnością oglądam przystojne twarze, umięśnione łydki (zbliżenia przy kontuzjach) oraz torsy (moja ulubiona część spotkania - tradycyjna wymiana koszulek).