Szkoleniowiec portugalskiej drużyny ma prawo mocno przeżywać to niepowodzenie. Jego zespół po raz drugi z rzędu zagrał w finale Ligi Europejskiej i ponownie musiał obejść się smakiem. Przed rokiem lepsza okazała się Chelsea Londyn. - To był wielki mecz, wielki finał - powiedział Jesus. - Sevilla rozpoczęła go lepiej, ale potem inicjatywa przeszła w nasze ręce. Pokazaliśmy siłę i stworzyliśmy sobie sytuacje do strzelenia gola, ale niestety, nie udało nam się tego dokonać. W dogrywce to rywale bardziej liczyli na rzuty karne - dodał. Jak się okazało, mieli rację. Wszyscy czterej gracze, którzy podeszli do "jedenastek", je wykorzystali. Ostatniego karnego strzelił Kevin Gameiro. "Kopnąłem piłkę mocno, licząc że wpadnie. To niesamowity moment dla mnie i zespołu. To trofeum było naszym celem od początku sezonu i choć nie było łatwo, udało nam się go osiągnąć" - stwierdził Francuz na antenie Bein Sports. To trzeci triumf Sevilli w tych rozgrywkach. Wcześniej wygrywali w latach 2006-07, gdy odbywały się jeszcze pod nazwą Puchar UEFA. Nie byłby on jednak możliwy bez wielkiego udziału bramkarza Beto. Portugalczyk obronił "jedenastki" wykonywane przez Oscara Cardozo i Rodrigo. - Wszyscy musimy mu podziękować - powiedział chorwacki kapitan Ivan Rakitić. - Sevilla zasłużyła na zwycięstwo. Benfica stwarzała okazje, ale graliśmy dobrze i cały czas się im się opieraliśmy. Pokazaliśmy, że jesteśmy zjednoczeni - dodał Unai Emery, szkoleniowiec Andaluzyjczyków. Natomiast Benfica wciąż nie pokonała ciążącej na niej klątwy. Ogromny pech na europejskich arenach prześladuje lizboński klub od ponad pół wieku. Historia klątwy sięga 1962 roku, kiedy to trener Béla Guttmann, po zdobyciu z drużyną dwa razy z rzędu Pucharu Europy odszedł z klubu i stwierdził, że teraz Benfica przez sto lat nie zdobędzie żadnego europejskiego trofeum. Od tej pory ekipa już ośmiokrotnie przegrywała w finałach (pięć razy Puchar Europy, raz Puchar UEFA i dwa razy Liga Europejska). Aby odczarować pecha, w tym roku pod "Stadionem Światła" postawiono pomnik węgierskiego szkoleniowca, to jednak także nie wystarczyło...