<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/le-belenenses-lizbona-lech-poznan,4330" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Belenenses - Lech</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/le-belenenses-lizbona-lech-poznan,id,4330" target="_blank">Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Mecz w Lizbonie był niemal kalką pierwszego starcia tych drużyn, we wrześniu w Poznaniu. Wtedy też poziom był bardzo niski, na trybunach panowała cisza, a Portugalczycy mieli lepsze sytuacje bramkowe. Ponownie jednak nie padła żadna bramka, a z takiego wyniku najbardziej ucieszyli się piłkarze FC Basel i Fiorentiny. Ci pierwsi zapewnili sobie awans do 1/16 finału, drugim wystarczy remis z Belenenses w ostatniej kolejce. Trener Lecha Poznań znów postanowił oszczędzić kilku podstawowych graczy. Liczył, że jego drużyna będzie się mądrze broniła, może wykorzysta jakiś kontratak, a jeśli nie, to po godzinie wejdą na boisko Szymon Pawłowski oraz Kasper Haemaelaeinen i przeprowadzą tę jedną, decydującą akcję. Owszem, Lech w miarę przyzwoicie się bronił w środkowej strefie i na prawej stronie, ale na lewej miał ogromną dziurę. Dariusz Formella i Barry Douglas popełniali błędy w kryciu, Portugalczycy atakowali głównie tędy. W 35. minucie wywalczyli nawet rzut karny, gdy Dariusz Dudka przytrzymał próbującego wyskoczyć do dośrodkowania Tiago Caeiro. Wykonujący jedenastkę Tiago Silva uderzył fatalnie. Chciał technicznie zmieścić piłkę pod poprzeczką, a uderzył zdecydowanie za wysoko. Pięć minut później błąd popełnił Douglas, źle zagrywał piłkę głową, ale i tym razem poznaniakom dopisało szczęście. Gości uratował Tamas Kadar. Lech długimi fragmentami potrafił utrzymywać się przy piłce, ale jego atak pozycyjny był nieporadny. Lepsze były okazje do kontr, ale i tu po dobrym wyprowadzeniu piłki okazywało się, że Denis Thomalla czy Dariusz Formella nie są w stanie wykończyć akcji. Kibice "Kolejorza" pewnie przygryzali paznokcie i modlili się, by Urban wreszcie wpuścił w ich miejsce Pawłowskiego i Haemaelaeinena. To stało się znacznie później. Najpierw na boisku pojawił się Pawłowski i już po 90 sekundach oddał strzał z woleja, jakiego przez ponad godzinę nie wykonał żaden z jego kolegów. Haemaelaeinen zmienił Thomallę 10 minut później. W 76. minucie Pawłowski zwiódł rywala w polu karnym, strzelił, ale po podwójnym rykoszecie piłka odbiła się od słupka. Była to najlepsza okazja "Kolejorza" na rozstrzygnięcie tego meczu. W teorii wynik 0-0 nic nie dawał obu drużynom, ale jakoś się nie zmieniał. Nikt nie chciał się odkryć, zaatakować całą drużyną. Minuty mijały, aż w końcu sędzia z Irlandii Północnej zakończył spotkanie. Obie drużyny zachowały szansę awansu, ale raczej musiałby stać się cud. W czterech z pięciu spotkań Lech i Belenenses nie potrafiły zdobyć gola, tylko w jednym trafili dwukrotnie. Ponieważ w Bazylei padł remis 2-2, "Kolejorz" może awansować tylko w sytuacji, jeśli Belenenses wygra we Florencji, a sam pokona FC Basel. Trudno w to uwierzyć. Andrzej Grupa Belenenses Lizbona - Lech Poznań 0-0 Belenenses: Hugo Ventura - Geraldes, Tonel, Goncalo Brandao, Felipe Ferreira - Ricardo Dias ŻK - Sturgeon (79. Dalcio ŻK), Ruben Pinto, Tiago Silva (67. Carlos Martins), Kuca - Tiago Caeiro (76. Luis Leal). Lech: Burić - Kędziora, Dudka ŻK, Kadar, Douglas - Trałka (46. Tetteh), Linetty ŻK - Lovrencsics, Gajos, Formella (65. Pawłowski) - Thomalla (74. Haemaelaeinen). Sędziował Arnold Hunter (Irlandia Północna). <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-liga-europejska-faza-grupowa-grupa-i,cid,637,rid,2637,gid,812,sort," target="_blank">Zobacz sytuację w tabeli grupy I</a> <a href="http://kalendarz.toolix.pl/kalendarz-kalendarz-sportowy,670.html" target="_blank">Co? Gdzie? Kiedy? Bądź na bieżąco i sprawdź Sportowy Kalendarz!</a>