Hiszpania to dziwny kraj, w którym łatwiej znaleźć drugiego Xaviego Hernandeza, niż wojownika miary Carlesa Puyola. Vicente del Bosque wiedział o tym doskonale, bo tuż po finale mundialu w RPA, zamiast poddać się histerycznej radości, podszedł z gorącą prośbą do swojego kapitana. 32-letni stoper Barcelony wymyślił sobie, że odejdzie z drużyny w szczytowym dla niej momencie. Selekcjoner nie gratulował mu mistrzostwa świata, ale prosił, by wytrwał jeszcze, chociaż do Euro 2012. Upór kapitana trwał potem kilka dni, aż w końcu obiecał del Bosque, że wybierze się do Polski i na Ukrainę. Marzenie legło w gruzach w sobotę, w banalnych, ligowych derbach z Espanyolem bez żadnego znaczenia. Coś chrupnęło w kolanie Carlesa, który przejdzie kolejną operację. Na boisko wróci za 6 tygodni, Euro 2012 obejrzy w telewizji. Dla del Bosque Puyol nie był żadną legendą, ani dobrym duchem. Przede wszystkim pewniakiem do podstawowej jedenastki na Euro 2012. Na środku obrony zastąpi go zapewne Sergio Ramos, lub wyrastający w Bilbao na gracza europejskiej klasy Javi Martinez. Z pozoru nie powinno być kłopotu, ale jest. Gerard Pique, Ramos i Martinez mogą dorównać Puyolowi, jeśli chodzi o talent i umiejętności, ale nie zastąpią go w roli "duszy" zespołu. Bez kapitana drużyna mistrzów świata zmieni swój charakter. Taki wojownik rodzi się raz na wiele lat, a Hiszpania nie miała kogoś takiego nigdy. Strata kapitana stawia pod znakiem zapytania szanse "La Roja" na obronę tytułu. Nie będzie już na boisku tego szalonego człowieka, który potrafił łamać wszelkie reguły. W reprezentacji Hiszpanii zagrał 99 razy, zdobywając zaledwie trzy bramki. Tę najważniejszą w półfinale mundialu w RPA, gdy David Villa pod niemiecką bramką okazał się bezradny. Do dośrodkowania Xaviego z rzutu wolnego wyskoczył o 14 cm wyższy Pique i trzy niemieckie wieże. "Kiedy zbieraliśmy się do walki w powietrzu, nad nami wszystkimi przeleciał odrzutowiec" - wspominał kolega z Barcelony. "Odrzutowiec" miał zaledwie 178 cm wzrostu, ale wystarczyło, by zabrać drużynę na finał w Johannesburgu. Przed rokiem Puyol stoczył kilkumiesięczną walkę o powrót do gry. W zwycięskim finale Champions League z Manchesterem United pojawił się na boisku tylko symbolicznie. Operacja kolana postawiła go na nogi, można było przypuszczać, że skończy przygodę z reprezentacją tak jak chciał del Bosque. Licznik zatrzymał się na 99 meczach i już być może nigdy nie ruszy. A jeśli już, to w spotkaniu towarzyskim, zorganizowanym specjalnie dla Puyola. Chyba, że del Bosque uprze się, iż chce go do obrony tytułu mistrza świata w 2014. Stoper Barcy będzie miał wtedy "zaledwie" 36 lat. Dariusz Wołowski Czytaj blog Darka Wołowskiego i dyskutuj tam z autorem o piłce nożnej