- Czy na zgrupowaniu będzie się jeszcze mówić o incydencie z Lwowa? - Myślę, że nie unikniemy dyskusji o tym, co działo się we Lwowie. Jeśli będziemy o tym mówić, to tylko w sztabie szkoleniowym. Z piłkarzami będziemy rozmawiać tylko o tym, co przed nami, bo w tym momencie jest to najistotniejsze. Historię trzeba znać, ale nie można nią żyć, niezależnie od tego, czy będzie to miła, czy niemiła historia. Już nic nie możemy zrobić w kontekście tego, co było. Możemy za to zrobić wiele w kontekście tego, co jest przed nami. - Żurawski, Bąk, Boruc, Dudka, Majewski - tych nazwisk w kadrze już nie ma. Jest za to kilka innych. Czy to już nowa reprezentacja? - Na pewno zmieniona. Kilku zawodników w tej reprezentacji, to prawda, już nie ma. Ta nowa reprezentacja musi jak najszybciej zrozumieć, jaka jest filozofia gry i czego oczekuje trener. Wszyscy myślimy już tylko o tym dwumeczu ze Słowenią i San Marino. - Do tej pory na tronie zasiadał "Król Artur", czyli Artur Boruc. Teraz go nie ma. Czy to oznacza, że między słupami naszej bramki zapanowało bezkrólewie? - Na pewno nie. Artur był pierwszym bramkarzem tej kadry, niemniej jednak reprezentacja składała się również z Fabiańskiego, Kuszczaka, Kowalewskiego, Przyrowskiego, a dziś jeszcze z Załuski. Myślę, że bezkrólewia nie ma. Cały czas, pracując z tą kadrą, staraliśmy się przygotować dwa warianty: taki, w którym mamy bramkarza numer jeden, ale także taki, w którym tego bramkarza będzie trzeba zastąpić. Przerabialiśmy ten wątek w kontekście Wojtka Kowalewskiego. Przez długi okres był naszym numerem jeden. Potem z gry wykluczyły go kartki, przyplątała się do tego kontuzja. Wtedy byliśmy na ten wariant przygotowani. Myślę, że teraz jest podobnie. - Obecnie naszym bramkarzem numer trzy jest Łukasz Załuska. Wskoczył do kadry jakby znikąd. To jego absolutny debiut na zgrupowaniu. Skąd pomysł, aby go powołać? - To jego absolutny debiut, ale w kadrze dorosłej. Łukasz ma przecież za sobą występy w kadrach juniorskich. A od momentu, w którym wyleczył kontuzję i stał się bramkarzem numer jeden w swoim klubie, Dundee United, automatycznie stał się kandydatem do gry w "dorosłej" reprezentacji. Takie zgrupowanie jak to jest zupełnie adekwatne do tego, aby przyjrzeć mu się bliżej, aby spędzić z nim te dziesięć dni i ocenić takie aspekty jak na przykład sposób, w jaki funkcjonuje w grupie. Myślę, że właśnie taki cel przyświecał nam przy powoływaniu Łukasza do kadry. Oczywiście jesteśmy też gotowi na to, że - przy bardzo niekorzystnym zbiegu okoliczności - bramkarz numer trzy może stać się bramkarzem numer jeden. Na pewno sam Łukasz jest przygotowany do tego, aby w takim wypadku wskoczyć do bramki.