Kasperczak został "wezwany" na ratunek do Zabrza po zwolnieniu Ryszarda Wieczorka. Górnik - który w tym sezonie z budżetem ponad 20 mln złotych ma walczyć o czołowe miejsca w lidze - zamyka tabelę, z czterema punktami i dwoma bramkami na koncie. W debiucie "Henriego" zabrzanie przegrali u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:2. Lepiej było w meczu z GKS. Goście strzelili cztery gole, autorem trzech był pomocnik Piotr Madejski komplementowany przez siedzącego na trybunach asystenta selekcjonera kadry Rafała Ulatowskiego. Tyle, że 14-krotni mistrzowie Polski musieli ciężko walczyć przez 120 minut a już w piątek czeka ich ważny, wyjazdowy pojedynek z Polonią Bytom. W bytomskim klubie też jest nerwowo, bo drużyna w ostatnich dwóch przegranych meczach ligowych straciła osiem goli zdobywając jednego. W Katowicach nie zagrał kontuzjowany napastnik Górnika Przemysław Pitry, drobnego urazu nabawił się inny zawodnik ataku Tomasz Zahorski. Masażystów Górnika czekają dwa dni pracy, by postawić na nogi zmęczonych zawodników. - Widać postęp w naszej grze. Teraz odpoczniemy i będziemy przygotowani na piątkowy mecz - skwitował Kasperczak z uśmiechem pytanie, czy nie boi się o fizyczną formę drużyny.