Jak powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, pierwotnie - zgodnie z umową z głównym wykonawcą - prace na stadionie miały zakończyć się w czerwcu 2011 r. z ewentualnym, 16-tygodniowym, przesunięciem. "Ponieważ termin zakończenia prac był przesuwany, podpisaliśmy aneks dotyczący przesunięcia terminu ich ostatecznego wykonania. Dziś mamy taką sytuację, że ani nie zakończono prac, ani nie przedstawiono ostatecznych dokumentów dotyczących rozliczenia inwestycji. W związku z tym zdecydowaliśmy się wypowiedzieć aneks" - mówił Dutkiewicz. Zdaniem wrocławskiego magistratu Max Boegl nie ukończył m.in. prac przy elektronicznym systemie zarządzania stadionem. "Ten system działa, ale trzeba go w 80 proc. obsługiwać ręcznie, a powinien być obsługiwany elektronicznie" - mówił prezydent. Wypowiedzenie aneksu do umowy oznacza formalnie, że terminem zakończenia prac na stadionie jest czerwiec 2011 r., z ewentualnym 16-tygodniowym przesunięciem. Dlatego też miasto za niedotrzymanie tego terminu będzie domagać się 65 mln zł gwarancji, które wykonawca zdeponował w banku. Może też wyłonić innego wykonawcę, który dokończy prace na arenie. Spór między miastem a wykonawcą stadionu dotyczy również płatności, których Max Boegl oczekuje za wykonanie dodatkowych prace. "Oczekiwania firmy wahają się od 50 do 100 mln zł, ale do tej pory nie przedstawiła nam ona odpowiedniej dokumentacji na tę kwotę" - powiedział Dutkiewicz. Do tej pory budowa wrocławskiego stadionu kosztowała około 904 mln zł brutto. Do tego może dojść koszt około 20-30 mln zł za prace wykończeniowe, ale to, jak podkreślił Dutkiewicz, powinno zostać pokryte z funduszu gwarancyjnego. Spór miasta i głównego wykonawcy stadionu najprawdopodobniej swój finał znajdzie w sądzie. Max Boegl na razie nie komentuje sprawy. Firma przejęła budowę wrocławskiego stadionu w 2010 r, po tym jak miasto wypowiedziało umowę konsorcjum pod przewodnictwem Mostostalu Warszawa S.A.