W najbliższą sobotę reprezentacja zagra w Kielcach Finlandią, 2 czerwca w Austrii z Serbią, a sześć dni później w Murcji z Hiszpanią. Trzy mecze w ciągu dwóch tygodni, 23 powołanych piłkarzy. Zupełnie jak w mistrzostw świata czy Europy... Franciszek Smuda: - I mam nadzieję, że tak właśnie będą czuć się piłkarze. Zresztą ja często podkreślam, że w reprezentacji każdy mecz jest spotkaniem o wszystko. Tutaj gra się na całego. Towarzysko to grają kluby w czasie przygotowań do sezonu. W przypadku reprezentacji nie ma takiego pojęcia. Patrzy na nas 40 milionów Polaków. Dlatego nieważne, czy gramy z San Marino, czy z Hiszpanią. To pierwsze zgrupowanie kadry po prawie trzech miesiącach. Długo nie widział pan swoich zawodników... - Szkoda, że nie udało się zorganizować w kwietniu konsultacji z udziałem piłkarzy z polskiej ekstraklasy. Wszyscy pamiętamy, jaka była wówczas sytuacja (żałoba narodowa po tragedii pod Smoleńskiem - PAP). Od sierpnia będziemy zwoływać konsultacje możliwie jak najczęściej. We wtorek na zbiórce w Warszawie stawił się m.in. kontuzjowany Ludovic Obraniak, ale bardzo szybko wyjechał. Warto było ściągać go z Francji? - Oczywiście. Już kilka razy podkreślałem, że kontuzjowani piłkarze muszą stawiać się na zgrupowaniu. Nieważne - w gipsie czy bez. Albo dyscyplina będzie od początku do końca, albo robimy cyrk. Tylko nasi lekarze orzekają, czy piłkarz może grać. Ludovic ma za sobą ciężki sezon, w ostatnim meczu doznał kontuzji kolana, ale zgodnie z naszymi zasadami przyjechał do Warszawy. Po rozmowie z nim zdecydowaliśmy, że nie ma sensu ryzykować pogłębienia urazu. W jego miejsce jest Marcin Kowalczyk, który już wcześniej był przygotowany na taką ewentualność. Patrząc na najbliższych rywali biało-czerwonych, wydaje się, że poziom trudności będzie rósł z każdym spotkaniem. Najpierw Finlandia, potem Serbia, a na koniec mistrz Europy - Hiszpania. Dwie ostatnie drużyny to uczestnicy mundialu w RPA... - Finlandia też jest trudnym przeciwnikiem. W niedawnych eliminacjach mistrzostw świata urwała Niemcom cztery punkty (3-3 i 1-1 - PAP). O Serbach i Hiszpanach nawet nie wspominam, bo to wielka klasa. Czy to prawda, że przeciwko Finom wystawi pan w bramce debiutanta Przemysława Tytonia z Rody Kerkrade? - Mam taki zamiar. O ile oczywiście - odpukać - wcześniej nie dozna kontuzji. Oprócz Tytonia w kadrze może zadebiutować inny piłkarz z zagranicznej ligi - Adam Matuszczyk. Pomocnik FC Koeln mieszka w Niemczech, ale wybrał reprezentację Polski. Dał dobry przykład zawodnikom, którzy się wahają... - Dokładnie tak. Swoją drogą, to "charakterny" chłopak, bardzo dobrze wyszkolony technicznie. Naprawdę sporo potrafi, umie grać defensywnie i ofensywnie. Jest przyszłością reprezentacji Polski. W kadrze jest również trzech debiutantów z polskiej ligi - Mateusz Cetnarski, Adrian Mierzejewski i Artur Sobiech. - Zobaczymy, jak będą się zachowywać. Często powtarzam, że muszę takich zawodników poznać, "dotknąć". Dopiero wówczas będę mógł powiedzieć, czy okażą się wzmocnieniem kadry. Rozmawiał Maciej Białek Zobacz również Franz Smuda na razie nie chce Brożka