Trener reprezentacji narodowej Franciszek Smuda nie czeka na żaden prezent świąteczny. - Najważniejszym prezentem dla mnie była gra moich piłkarzy w ostatnich czterech meczach - z Australią, Ukrainą, Wybrzeżem Kości Słoniowej i Bośnią i Hercegowiną - podkreśla Franz, który zwrócił uwagę, że obecna reprezentacja ze średnią wieku 24 lat jest jedną z najmłodszych w historii polskiego futbolu. Dla trenera Smudy tegoroczne święta są okresem wyjątkowo wypełnionym obowiązkami. Jego żona Małgorzata przed kilkoma tygodniami złamała rękę, więc Franz musiał wziąć na siebie sprawunki na czele z zakupami, czy wyprowadzaniem psa. Zbliżające się Święta Bożego Narodzenia Smuda spędzi w Krakowie, w gronie najbliższych mu osób. - To czas na refleksje, podsumowanie minionego roku - zaznacza. Trener naszej reprezentacji nie wyobraża sobie wigilii bez choinki oraz karpia. - Są podstawą tych świąt - twierdzi. Smuda pochodzi ze śląskiej Lubomii, ale od kilkunastu lat mieszka w Krakowie. - Zwyczaje świąteczne panujące w Krakowie są bardzo podobne do tych śląskich. Jemy podobne potrawy, no może jedna z nich się nieco różni, ale to wynalazek żony. Nie wiem nawet jak się ta potrawa nazywa, ale wszyscy bardzo chętnie ją jedzą. Jest bardzo dobra. Ja koncentruje się tylko na jednej - nad karpiem - powiedział Franz. - A wszystkim sympatykom piłki nożnej, którzy nas tak świetnie dopingują życzę Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku.