INTERIA.PL: O ile sytuacja w ataku i pomocy reprezentacji Polski jest dobra, o tyle mniej optymizmu mamy w obronie. Sebastian Boenisch nie wrócił ciągle do gry po kontuzji, a przerwa trwa już ponad rok. Franciszek Smuda, selekcjoner reprezentacji Polski: - Boenisch to jest młody zawodnik, on szybko odzyska formę. Mam kontakt z Werderem, więc wiem, że Boenisch nie czuje dolegliwości kontuzji, trenuje normalnie. Umówił się z trenerem Schafem, że rozegra dwa-trzy mecze w trzecioligowym zespole rezerw i dopiero później będzie chciał wskoczyć do pierwszego składu. Zatem o formę Sebastiana w ogóle się nie martwię. Martwię się jedynie o jego zdrowie. O to, aby mu się nie odnowiła kontuzja. Jeśli będzie optymalnie przygotowany od strony fizycznej, to reszta przyjdzie sama. Ale kto zagra na stoperze, skoro Arek Głowacki znowu jest kontuzjowany, ostatnio jest poza kadrą Trabzonsporu. Rozważa pan ewentualność, by na środku wystawić parę Perquis - Wasilewski? "Wasyl" jest pewniakiem w Anderlechcie, a z francuskojęzycznym Perquisem porozumiałby się bez problemu.- Wygląda na to, że na dzisiaj jedynym pewniakiem na środku obrony jest Perquis. Po kosmetycznym zabiegu pachwin, jaki przeszedł niedawno, jest zdrowy, gra po 90 minut. Do niego będę musiał dobrać zawodnika, z którym para stoperów będzie najlepiej funkcjonować.Co z Głowackim?- Arek jest świetny, ale całe życie nękają go kontuzje i nigdy nie wiadomo, co się z nim stanie. To trudna sytuacja dla zespołu i trenera. Ja jednak nadal liczę na niego. "Głowa" to wielki profesjonalista, może na Euro 2012 zniweluje kontuzje. Czasami jest tak, że wpada się z jednej kontuzji w drugą, a innym razem wpada się w rytm gry i nic się zawodnikowi nie dzieje.Od losowania grup Euro 2012 minęło już trochę czasu. Do jakich wniosków pan doszedł?- Euforia niesamowita była pewnie w wszystkich czterech krajach, które trafiły do grupy A. Stawka jest wyrównana. Cichymi faworytem dla mnie są Rosja i Grecja. My jesteśmy gospodarzami turnieju, więc niektórzy również w nas upatrują rolę faworyta, ale w tych teoretycznych rozważaniach nie jesteśmy aż takim pewniakiem do awansu jak Rosja, która na Euro 2008 zajęła trzecie miejsce, czy Grecja, która wygrała wcześniej mistrzostwa Europy. To silne zespoły, mają wielu silnych zawodników z dobrych klubów. Ale my jako zespół również możemy osiągnąć wiele, a przede wszystkim osiągnąć cel nadrzędny, jakim jest wyjście z grupy. W meczu otwarcia zmierzymy się z Grekami. To rywal niewygodny, grający na zero z tyłu, mający w składzie młodych wilczków, jak obrońca Schalke Papadopoulos.- Skuteczna defensywna taktyka została Grekom jeszcze po Otto Rehhagelu. Dzięki niej zresztą zostali mistrzami Europy. Ale przecież my też na Euro 2012 nie będziemy grali stylem ultra ofensywnym, który zastosowaliśmy chociażby w pierwszych 30 minutach meczu z Włochami. We wspomnianym meczu na stadionie Śląska próbowaliśmy takiej taktyki, gdyż chcieliśmy zobaczyć, jak przy niej wypadniemy. Dowiedzieć się, jak długo jesteśmy w stanie tak wysoki pressing wytrzymać. Musimy to wiedzieć na wypadek, gdyby przyszło nam w ważnym meczu gonić wynik. Na dodatek przed tym spotkaniem mieliśmy próby wydolnościowe, więc zawodnicy mieli sporo kilometrów w nogach i odczuwali to podczas meczu. Przez to po straconej bramce trochę "siedli". Rosja? Niejeden zespół chciałby mieć zawodników takich, jak Arszawin, czy Pawljuczenko. To będzie ciężka przeprawa ze "Sborną".- Z każdym będzie ciężko, ale w meczach towarzyskich pokazaliśmy, że przed nikim nie pękamy. Bądźmy dobrej myśli przed tym turniejem! Nie możemy załamywać rąk i mówić, że rywale są silniejsi i z żadnym sobie nie poradzimy, bo to donikąd nie prowadzi. Po to na sparingpartnerów wybieraliśmy silnych rywali, by teraz czuć się pewnym, wierzyć we słane siły. Nasz zespół ma w sobie dużo wiary i pewności! Znowu przywołam przykład naszych piłkarzy z Borussi Dortmund, którzy radzą sobie coraz lepiej. Oni się nie przestraszą nikogo. A mamy nie tylko tercet z Borussi, ale też Wojtka Szczęsnego, który pomimo młodego wieku jest już ograny przy 60-tysięcznej publiczności, więc żadne wyzwanie mu niestraszne. Czesi przeżywali kryzys w trakcie eliminacji do MŚ w RPA, które przegrali z kretesem, podobnie jak my, ale teraz odmłodzili zespół i wychodzą z dołka. Victoria Pilzno zaistniała w Lidze Mistrzów, do której my od lat nie możemy trafić.- Czesi z pewnością też celują w wyjście z grupy, ale też je będą musieli wywalczyć na boisku. Gramy z nimi ostatni mecz we Wrocławiu. Być może to spotkanie będzie decydowało o wyjściu z grupy. Liczę na to, że kibice będą naszym dwunastym zawodnikiem. Nie wyobrażam sobie, abyśmy tę szansę zaprzepaścili, ale w piłce wszystko jest możliwe. Czytaj również: Trener Smuda: Już nie mogę się doczekać Euro 2012