- Na pewno chcieliśmy wygrać, bo nie zrobiliśmy tego od ośmiu spotkań i w mediach trwała wyliczanka ilu spotkań nie wygraliśmy. To zwycięstwo spowoduje, że atmosfera i otoczka wokół naszej drużyny będzie lepsza - nie ma wątpliwości Piszczek, który nie przejął się zbytnio tym, że jest jedynym obok Łukasza Fabiańskiego piłkarzem z wyjściowej "jedenastki", który gra od początku w mocnej lidze. - Nie patrzę na to w ten sposób. Najważniejsze, że liczy się kolektyw, a ten w drugiej połowie pokazaliśmy. Dowiedliśmy, że potrafimy walczyć jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - podkreśla. - W pierwszej połowie mieliśmy duże problemy wynikające głównie z tego, że na bokach brakowało nam jednego zawodnika do zatrzymania atakującego skrzydłami rywala - analizował Łukasz Piszczek, który wypracował gola na 2-1. - W drugiej połowie nasza gra wyglądała lepiej i to my ruszyliśmy do natarcia. Wcześniej jednak w szatni mieliśmy sobie dużo do powiedzenia, bo już któryś raz tracimy gola w ostatniej sekundzie. Najpierw w ostatniej sekundzie meczu z Ukrainą, a teraz w ostatniej sekundzie pierwszej połowy. Wszystko przez brak koncentracji, której nie zabrakło po przerwie. - Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w wygraniu tego meczu. Pokonaliśmy nie byle kogo, tylko Wybrzeże Kości Słoniowej i dzięki temu miłym akcentem kończymy ten rok - podkreślał jeden z bohaterów spotkania, bramkarz Łukasz Fabiański. Bramkarz "Kanononierów" obronił grad strzałów z dystansu, a zwłaszcza ten z 32. min (po stracie Macieja Sadloka), po którym piłka zmierzała w okienko. "Fabian" znakomicie spisywał się też na przedpolu. - Odżyliśmy psychicznie i zaprezentowaliśmy się jak zespół. W pierwszej połowie rywale mieli dużo do powiedzenia, bo w naszych poczynaniach za dużo było respektu dla ich słynnych nazwisk - nie krył Łukasz Fabiański. Notował w Poznaniu: Michał Białoński