Trener kadry Franciszek Smuda, chociaż ciężko doświadczony klęską z Hiszpanią, chce tylko silnych rywali. Przekonuje: "Przecież na EURO 2012 przyjadą najlepsze drużyny z Europy. I z takimi rywalami będziemy musieli stoczyć ciężki bój". Tymczasem my, Polacy ostatnio testujemy cały świat. Jesień 2010 roku można określić mianem programu egzotycznego. Z sześciu przeciwników, których już znamy w tym półroczu, aż pięciu nie jest z Europy! Proszę spojrzeć na kalendarz: w sierpniu Kamerun, we wrześniu najpierw Ukraina, ale ostatnio Australia. W październiku USA i Ekwador, w listopadzie Wybrzeże Kości Słoniowej. Szykujemy się do Pucharu Narodów Afryki, czy może już do finałów mistrzostw świata w 2014 roku w Brazylii? W grudniu będzie jeszcze wyjazd do Turcji, a tam śmieszny mecz z drugą, czy trzecią reprezentacją jakiegoś kraju... Ktoś powie, że Europa gra eliminacje. Owszem - ale kilka drużyn zawsze ma wolny termin, a poza tym można zakontraktować bardzo wartościowych rywali z Ameryki Południowej. Długo mówiło się, że w listopadzie do Polski zawita Urugwaj, półfinalista MŚ 2010. Diego Forlan - najlepszy piłkarz ostatniego mundialu - w Poznaniu?! Niestety nie, ponieważ trzeba było zapłacić Urugwajowi gażę za przyjazd na stadion przy Bułgarskiej. A jak trzeba coś płacić, to PZPN woli szukać rywala z Afryki... Aby takich problemów nie było, u boku Smudy powinien pracować dyrektor reprezentacji. Taki z prawdziwego zdarzenia. Konrad Paśniewski ze Sportfive dobrze wykonuje swoje zadania, ale jako kierownik ekipy. Rok temu do funkcji menedżera kadry był przymierzany Marek Koźmiński, który nawet rozmawiał z Oliverem Bierhoffem o jego kompetencjach w federacji niemieckiej. A te są naprawdę znaczące. Koźmiński z podobnami kompetencjami w Polsce - u boku Smudy - nie był nikomu potrzebny... W kontekście pracy na stanowisku dyrektora kadry mówiło się o moim przyjacielu Mateuszu Borku, innym świetnym dziennikarzu Tomaszu Smokowskim, o znanym w piłkarskim świecie Włodzimierzu Lubańskim, czy ostatnio doświadczonym Ryszardzie Szusterze. Zapewne każdy z nich, gdyby miał się podjąć tego wyzwania, to po pierwsze myślałby o odpowiednim umocowaniu. O kompetencjach, które pozwalałyby forsować sensowny program przygotowań do finałów EURO 2012. A tak panuje chaos... Z rywalami, stadionami, nominacjami... Smuda - pozbawiony silnej osobowości u boku - na samym początku swojej kadencji popełnił błąd, godząc się na wyprawę do Tajlandii. Rok zaczął się od egzotyki i teraz też nie brakuje egzotycznych rywali... Że potrafią i tak przetrzepać nam skórę, to inna kwestia... Dyskutuj o artykule z Romanem Kołtoniem!