Lato jest jedynym polskim piłkarzem, który został królem strzelców mistrzostw świata. Jako jedyny ma w dorobku cztery medale najważniejszych piłkarskich turniejów - po dwa z mundiali i igrzysk olimpijskich). Rozegrał też najwięcej meczów z orłem na piersi (100 lub - według innych danych - 104). Zdobył w nich 45 bramek dla reprezentacji Polski (pod tym względem wyprzedza go tylko Włodzimierz Lubański). Po zakończeniu zawodniczej kariery jego losy układały się różnie. Nie odnalazł się jako trener, niczego nie osiągnął w polityce. Teraz próbuje kierować polskim futbolem. Na razie zbiera głównie krytyczne oceny, ale swój urząd sprawuje niespełna dwa lata, więc z ostatecznym bilansem trzeba się jeszcze wstrzymać. Zaczął od brązu z juniorami Stali Lato urodził się 8 kwietnia 1950 roku w Malborku, jednak już trzy lata później jego rodzina przeniosła się do Mielca. Jego ojciec był mechanikiem samolotowym i znalazł pracę w tamtejszych zakładach - WSK PZL-Mielec. Gdy Grzegorz miał 9 lat, ojciec zmarł. W wieku 12 lat Lato został piłkarzem Stali Mielec. W tym niewielkim podkarpackim mieście rodził się wielki zespół, który w latach 70. liczył się nie tylko w Polsce. Przyszły król strzelców mistrzostw świata swój pierwszy sukces osiągnął w 1968 roku, gdy drużyna juniorów Stali wywalczyła brązowy medal mistrzostw Polski. Dwa lata później Stal grała już w Ekstraklasie. Główne role w mieleckim zespole odgrywali oprócz Laty: Henryk Kasperczak, Zygmunt Kukla, Jan Domarski, Krzysztof Rześny, Marian Kosiński, Włodzimierz Gąsior czy Zbigniew Hnatio. Szybki skrzydłowy z Mielca wpadł w oko trenerowi reprezentacji Polski - Kazimierzowi Górskiemu, który dał mu szansę debiutu w eliminacyjnym meczu do monachijskich igrzysk - z Hiszpanią. Polacy wygrali w Gijon 2-0, ale ten występ nie został oficjalnie zaliczony do statystyk reprezentacyjnych. Wówczas w turniejach piłkarskich podczas igrzysk nie mogli grać zawodowcy, więc reprezentacja olimpijska Hiszpanii nie miała wiele wspólnego z pierwszą reprezentacją tego kraju. "Biało-czerwoni" wywalczyli ostatecznie awans, a Lato znalazł się w kadrze, która udała się na igrzyska do Monachium. Tylko jeden mecz na IO, urażona ambicja Na igrzyskach w 1972 r. dzisiejszy jubilat nie odgrywał istotnej roli. Na boisku pojawił się tylko raz i to w najgorszym meczu Polaków na turnieju, z Danią (1-1). Mimo to z kolegami mógł się cieszyć ze złotego medalu. Trener Górski nie miał jednak dla mielczanina gotowego miejsca w kadrze. W 1973 roku, po tym jak Stal wywalczyła tytuł mistrza Polski, a Lato został królem strzelców Ekstraklasy (13 bramek), nie od razu dostał powołanie do kadry. Reprezentacja wyruszyła na tournee do USA i Kanady, jednak w jej składzie zabrakło miejsca dla 23-letniego skrzydłowego. W drodze powrotnej "Biało-czerwoni" zahaczyli jeszcze o Bułgarię, gdzie mieli w Burgas rozegrać mecz towarzyski. Górski postanowił wezwać posiłki z kraju. Wybór padł m.in. na Latę. I pojawił się problem, bo urażony w swej ambicji zawodnik nie chciał lecieć do Bułgarii. Dopiero po długich namowach zmienił zdanie. To był przełomowy mecz w jego reprezentacyjnej karierze - Polacy wygrali 2-0, obydwa gole zdobył oczywiście Lato, a Górskiemu już nigdy nie przyszło do głowy, aby nie wstawić go do składu. W jesiennych spotkaniach eliminacyjnych do mistrzostw świata w Republice Federalnej Niemiec Lato odgrywał kluczową rolę. Strzelił bramkę w meczu z Walią (3-0), a w historycznym spotkaniu z Anglią na Wembley wielkie trio ze Stali Mielec wypracowało gola. Kasperczak odebrał piłkę Anglikom, Lato szarpnął skrzydłem, podał do Jana Domarskiego, a ten pokonał Petera Shiltona. Remis 1-1 dał nam awans do finałów MŚ. Król strzelców mundialu za żelazną kurtyną Podczas MŚ Lato spisywał się znakomicie. W pierwszym spotkaniu z Argentyną (3-2) zdobył dwa gole, kolejne dwa dołożył w meczu z Haiti (7-0), a potem strzelił trzy decydujące o naszych zwycięstwach bramki: ze Szwecją (1-0), Jugosławią (2-1) i Brazylią (1-0). Z siedmioma trafieniami został królem strzelców mundialu. Już nigdy później nasza reprezentacja nie grała tak widowiskowo i nie była tak wysoko ceniona w świecie. Zobacz akcje Polaków i bramki Grzegorza Laty z MŚ w 1974 r.: W plebiscycie "France Football" w 1974 roku Grzegorz Lato zajął szóste miejsce. Mógł przebierać w ofertach z zagranicznych klubów, ale w ówczesnej rzeczywistości politycznej jego transfer nie był możliwy. W eliminacjach do mistrzostw Europy w 1976 roku Polacy trafili do silnej grupy z Holandią i Włochami. Nie udało się awansować, choć w 1975 roku "Orły Górskiego" rozgromiły w Chorzowie ówczesnych wicemistrzów świata Holendrów 4-1. To był jeden z najlepszych występów "Biało-czerwonych" w historii, Holendrzy nie mieli nic do powiedzenia. Lato zdobył gola już w 8. minucie. W 1976 roku Stal znowu świętowała mistrzostwo Polski, a jesienią do małego Mielca zjechał słynny Real Madryt na mecz w Pucharze Europy. Nieco wcześniej były igrzyska w Montrealu. Polacy wywalczyli tam "tylko" srebrny medal. Trzeba przyznać, że wybrańcy trenera Górskiego grali słabo, ale Lato był jednym z tych, o których można powiedzieć, że nie zawiedli. Zdobył honorowego gola w finałowym meczu z NRD (1-3). W Argentynie nie zawiódł Po dymisji trenera Górskiego nowym selekcjonerem został Jacek Gmoch. Debiutował w meczu z Portugalią w Porto. Lato zdobył wówczas dwa gole, a Polska wygrała 2-0. To był początek pomyślnych eliminacji do MŚ w Argentynie. Ekipa kierowana przez Gmocha na MŚ w 1978 r. nie powtórzyła sukcesu Górskiego sprzed czterech lat. Polacy zostali sklasyfikowani na miejscach 5-6. Lato znowu był jednym z tych, którzy nie zawiedli. Jego gol dał Polsce zwycięstwo w meczu z Tunezją oraz nadzieję na awans do półfinału w spotkaniu z Brazylią (ostatecznie przegraliśmy 1-3). Po powrocie z Argentyny Lato nadal był filarem kadry, prowadzonej już wtedy przez Ryszarda Kuleszę. W eliminacjach do mistrzostw Europy w 1980 roku znowu jednak nie udało się wyprzedzić Holendrów. Dla Laty ten rok był o tyle ważny, że właśnie skończył 30 lat i mógł wyjechać do zagranicznego klubu. Trafił do belgijskiego Lokeren (zapłacono za niego 175 tys. dolarów), gdzie grał już inny wielki polski napastnik - Włodzimierz Lubański. Wraz z wschodzącą gwiazdą duńskiego futbolu - Prebenem Elkjaerem Larsenem Polacy stworzyli słynne trio - L-L-L). Jego interwencja w obronie ratowała przed porażką z Włochami! Kolejny trener reprezentacji - Antoni Piechniczek nie zamierzał rezygnować z Laty w eliminacjach do mundialu w Hiszpanii. Pan Grzegorz odgrywał ważną rolę w meczach z NRD (1-0 i 3-2), które przesądziły o naszym awansie. Z biegiem czasu pozycja Laty na boisku zmieniała się. Nie był on już szybkim skrzydłowym, ale klasycznym prawym pomocnikiem w systemie 4-4-2. Angażował się w działania obronne. W pierwszym meczu na MŚ w Hiszpanii graliśmy z Włochami. Słabo. W pewnym momencie straciliśmy piłkę na połowie Włochów. Poszła szybka kontra. Nasi stali jak wryci. Wszyscy, oprócz Laty, który biegł co sił i w ostatniej chwili przeciął podanie do rywala, który był już sam przed Józefem Młynarczykiem. Zasapany 32-letni Lato spojrzał tylko z wyrzutem na kolegów. Uratował nas przed porażką. Na hiszpańskich boiskach Lato był w wybornej formie. Nie grał tak efektownie, jak Zbigniew Boniek, ale to on trzymał zespół w ryzach. Wspaniale zagrał w pamiętnym meczu z Belgią (3-0), w którym dwoma asystami pomógł Bońkowi skompletować hat-tricka. Sam tylko raz wpisał się na listę strzelców (w spotkaniu z Peru), ale dzięki temu jest jedynym polskim piłkarzem, który zdobywał gole na trzech mistrzowskich turniejach. Wywalczenie trzeciego miejsca na MŚ w Hiszpanii ukoronowało wspaniałą reprezentacyjną karierę Laty. Zagrał w niej jeszcze raz - 17 kwietnia 1984 roku z Belgią w Warszawie. Było to jego oficjalne pożegnanie z kadrą. Po MŚ w Hiszpanii Lato opuścił Lokeren i przeniósł się do Meksyku, gdzie grał w klubie - Atlante Meksyk. W 1984 roku trafił do Kanady i zakończył piłkarską karierę w Polonii Hamilton. Grał tam aż do 1991 roku. Lato-trener z Olimpią awansował, w Amice zrobili go rzecznikiem Wtedy (1991 r.) wrócił do kraju i został trenerem klubu, w którym się wychował - Stali Mielec. Zespół grał w Ekstraklasie, ale pozbawiony wsparcia zakładów WSK ledwie wiązał koniec z końcem. W swoim pierwszym sezonie w roli trenera doprowadził Stal do 13. miejsca (na 18 drużyn), a w następnym do szóstego. Całkiem nieźle. Potem Lato przeniósł się do Poznania i z Olimpią wywalczył awans do Ekstraklasy! Następnie związał się Amicą Wronki. Tam nie szło mu zbyt dobrze, został m.in. przesunięty na stanowisko rzecznika prasowego. W 1996 roku Lato znowu został trenerem Stali Mielec. Zespół grał już tylko w drugiej lidze. Początek sezonu był udany, po ósmej kolejce Stal zajmowała 3. miejsce, nie przegrywając żadnego spotkania, ale ogromne kłopoty finansowe sprawiły, że odchodzić zaczęli najlepsi piłkarze, a przed końcem sezonu zespół wycofano z rozgrywek. Po raz ostatni Lato na ławce trenerskiej zasiadł w 1999 roku, gdy otrzymał ofertę z Widzewa. Łodzianie walczyli wówczas o Ligę Mistrzów. Ich pierwszym rywalem był bułgarski Litex Łowecz. W wyjazdowym meczu Widzew przegrał 1-4, ale w rewanżu podopieczni Laty zagrali wspaniale, wygrali 4-1, a awans do kolejnej rundy wywalczyli w rzutach karnych. Niezapomniane spotkanie. Do fazy grupowej łodzianom nie udało się jednak zakwalifikować - AC Fiorentina okazała się lepsza, a Latę na trenerskiej ławce zastąpił Orest Lenczyk. Polityka: 5 wystąpień na 4 lata W 2001 roku, za namową Aleksandra Kwaśniewskiego, Lato zdecydował się na start w wyborach do Senatu z listy SLD. Przez 4 lata sprawował urząd senatora z województwa podkarpackiego. Zasłynął tym, że w ciągu czteroletniej kadencji w Senacie miał ledwie pięć wystąpień. To były zresztą ostatnie polityczne wybory wygrane przez Latę. W 2004 roku bez powodzenia kandydował do Parlamentu Europejskiego, a w 2005 r. i 2007 r. w wyborach parlamentarnych. Wtedy postanowił wrócić do futbolu i powalczyć o fotel prezesa PZPN. 30 października 2008 roku dopiął swego. W tajnym głosowaniu otrzymał 57 głosów, a jego kontrkandydaci - Zbigniew Kręcina - 36 i Zbigniew Boniek - 19. Prezesura: Leo zwolniony w TV! Jako prezes Lato zanotował kilka wpadek. Trener Leo Beenhakker miał do niego pretensje, że wszedł do szatni przed towarzyskim meczem z Irlandią. Wojna z Holendrem narastała, a jej kulminacją było zachowanie Laty po przegranym 0-3 meczu ze Słowenią, gdy w wywiadzie telewizyjnym ogłosił, że zwalnia Beenhakkera, nie informując go o tym wcześniej. Sporo kontrowersji zaczęły też wzbudzać zarobki prezesa Laty, który inkasuje miesięcznie 50 tys. zł. Podwyżkę zresztą ustalił jego zarząd. Mnóstwo krytyki spłynęło na sternika PZPN za podpisanie 4 grudnia 2009 roku, bez przetargu, 10-letniego kontraktu z firmą SportFive na sprzedanie praw marketingowych polskiej piłki reprezentacyjnej. Wiele wątpliwości budzi także umowa z dostawcą sprzętu - firmą Nike (w wersji obowiązującej, angielskiej, różni się o milion euro na niekorzyść federacji). Generalnie Lato kojarzony jest przez kibiców z tak zwanym "betonem", czyli z działaczami terenowych związków piłkarskich, przeciwnych gruntownym reformom naszego futbolu. Prezes robi niewiele, aby zmienić tę opinię, skutecznie rozprawia się z opozycją. Ostatnio wokół PZPN jest trochę spokojniej, nie zmienia to jednak faktu , że Lacie w roli prezesa idzie dużo, dużo gorzej niż na boisku. Grzegorz Wojtowicz Urodziny Grzegorza Laty - złóż życzenia Czytaj również: Grzegorz Lato dla INTERIA.PL: Jestem spełniony Trzy oblicza Grzegorza Laty