Kliknij tutaj, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Lechia - Ruch Ekstraklasa - wyniki, strzelcy, składy, tabela i terminarz. Zobacz! Już pierwsze minuty pokazały, że Ruch przyjechał bronić remisu. Lechia miała przewagę, w pierwszej połowie oddała sześć strzałów, a "Niebiescy" tylko jeden. Oba zespoły grały twardo, a czasem wręcz ostro. Już w 22. minucie mecz zakończył się dla Ariela Jakubowskiego, lecz piłkarz Ruchu nie może mieć do nikogo pretensji, bo kontuzji kolana nabawił się sam źle stawiając nogę na murawie. Chwilę wcześniej Lechia miała najlepszą okazję do objęcia prowadzenia w pierwszej połowie. Faulowany tuż przed polem karnym przez Strakę Wiśniewski sam chciał wymierzyć sprawiedliwość strzelając z rzutu wolnego. Ładnie przymierzył, ale Pilarz fantastyczną paradą sparował piłkę na rzut rożny. Lechia mogła zdobyć gola także w 39. minucie - szarżował Deleu, podał piłkę wzdłuż bramki, ale Dawidowski, mając przed sobą pustą bramkę, nie sięgnął futbolówki. Obraz gry nie zmienił się po przerwie. Lechia wciąż atakowała i pod bramką Pilarza często było bardzo gorąco, ale gospodarze marnowali kolejne dobre okazje. W 51. minucie Dawidowski nie sięgnął piłki na 5. metrze po świetnej szarży Lukjanovsa. Po chwili na bramkę "Niebieskich" strzelał Paweł Nowak, a piłkę ręką w polu karnym odbił Zając, lecz sędzia wskazał jedynie na rzut rożny. Dwóch bardzo dobrych okazji nie wykorzystał Marko Bajić. Najpierw minimalnie spudłował, a kilka minut później główkował prosto w bramkarza. Swoją szansę zmarnował także Deleu pakując piłkę w boczną siatkę. Chorzowianie sporo zawdzięczają najlepszemu na murawie - Sadlokowi, który toczył twarde pojedynki z Dawidowskim. Najgroźniejszy piłkarz Lechii mógł strzelić zwycięską bramkę jeszcze w doliczonym czasie gry, strzałem głową przelobował bramkarza, ale nie trafił do bramki. Mecz Lechii z Ruchem obejrzał premier Donald Tusk. Powiedzieli po meczu: Waldemar Fornalik (trener Ruchu Chorzów): -Nie chciałbym się tłumaczyć, że jesteśmy zmęczeni po pucharowym meczu z Austrią Wiedeń, bo z takich wyjaśnień wszyscy się śmieją, niemniej bardzo ciężko jest w ciągu 72 godzin zregenerować siły. Dlatego gratuluję chłopakom wywalczenia jednego punktu na trudnym terenie, w meczu z dobrą drużyną, jaką jest bez wątpienia Lechia. Nie byliśmy z pewnością w tym meczu w najlepszej dyspozycji, jednak w wielu fragmentach potrafiliśmy skutecznie przeciwstawić się gospodarzom. Tomasz Kafarski (trener Lechii Gdańsk): - Wierzyłem, że wygramy to spotkanie, ale i tak jeden punkt na inaugurację trzeba przyjąć z zadowoleniem, a w kolejnych spotkaniach liczyć na więcej. Graliśmy ofensywnie i do ostatnich minutach staraliśmy się strzelić zwycięskiego gola. Miałem w pamięci mecz z poprzedniego sezonu z Odrą Wodzisław, w którym również dominowaliśmy na boisku, a rywale skarcili nas dwoma kontrami. Tym razem się daliśmy się zaskoczyć Ruchowi. Obaj boczni obrońcy - Deleu i Andriuskevicius - udowodnili, że są wartościowymi wzmocnieniami. Właśnie tacy piłkarze byli Lechii potrzebni. Warto również odnotować debiut w ekstraklasie młodego Jakuba Zejglica. Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 0-0 Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Krzysztof Bąk, Paweł Nowak, Tomasz Dawidowski. Ruch Chorzów: Grzegorz Bronowicki, Gabor Straka. Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów). Widzów 5500. Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Deleu, Krzysztof Bąk, Sergejs Kożans, Vytautas Andriuskevicius - Marko Bajić, Paweł Nowak (66. Paweł Buzała), Łukasz Surma - Piotr Wiśniewski (88. Marcin Pietrowski), Tomasz Dawidowski, Ivans Lukjanovs (81. Jakub Zejglic). Ruch Chorzów: Krzysztof Pilarz - Ariel Jakubowski (24. Krzysztof Nykiel), Rafał Grodzicki, Maciej Sadlok, Grzegorz Bronowicki - Wojciech Grzyb, Marcin Malinowski, Gabor Straka, Michał Pulkowski (90. Paweł Lisowski), Marcin Zając - Sebastian Olszar (68. Łukasz Janoszka).