Kamil Kosowski po dwóch udanych latach spędzonych w APOEL-u Nikozja (mistrzostwo i wicemistrzostwo kraju, gra w Lidze Mistrzów), jest bliski przejścia do Apollonu Limassol, czyli czwartej siły na Wyspie Afrodyty. INTERIA.PL: Miałeś wrócić do Polski, ale zostajesz na Cyprze. Dlaczego? Kamil Kosowski: Z Polski nie miałem żadnej konkretnej oferty. Przynajmniej ostatnio. A wcześniej? - Jakiś czas temu i owszem kontaktowali się z moim menedżerem działacze Wisły. Musiałbym jednak kilkakrotnie przecierać oczy, żeby uzmysłowić sobie, co tam jest zaoferowane. Doszedłem do wniosku, że bardziej po to, żeby mnie po raz kolejny upokorzyć, niż sprowadzić do klubu. Wystarczy, iż zdradzę, że trener Marcin Brosz w Odrze Wodzisław oferował mi wyższe zarobki. Dlatego na kolejne dwa lata zostaję na Cyprze. Po to, żeby później przyjść i pograć za darmo w Wiśle. A jak mnie tam nie będą chcieli, to pójdę do Górnika. Obiecałem sobie, że jeszcze przynajmniej rok w polskiej lidze spędzę, żeby pograć na nowych, dużych, pięknych stadionach. Przewidziałeś, że Wisła może stracić mistrzostwo na korzyść Lecha, ale chyba nie przeczułeś, że w tak pechowych okolicznościach, po samobójczym golu Mariusza Jopa w derbach! - Ja tutaj absolutnie Mariusza o nic bym nie obwiniał. Widziałem tę sytuację kilka razy. Najpierw "Głowa" chciał wybić piłkę z woleja, a później Mariusz wsadził głowę jak to on - zawsze się poświęca. To trwało pół sekundy, "Dżopik" zamknął oczy, piłka odbiła się nieszczęśliwie i wpadła do bramki. Jeśli gdzieś Wisła przegrała mistrzostwo, to przede wszystkim przez porażkę z Koroną w Krakowie. Przeczuwałem taki obrót sprawy, ale gdy o tym głośno powiedziałem, to wszyscy się na mnie obrazili i doszli do wniosku, że jestem głupi i nie jestem kibicem Wisły. W tym akurat momencie żałuję, że miałem rację. Nie powiem, "jak zawsze", ale gdy tylko moje stanowisko różni się od tego władz Wisły, to jakoś dziwnie moje jest zawsze na wierzchu. Tak było od dawna. Podczas mojego transferu chciały mnie nie takie kluby jak Kaiserslautern, że wspomnę tylko o Bordeaux, które dawały dużo większe pieniądze, ale ktoś się w Wiśle uparł, że mam iść za mniejsze pieniądze na wypożyczenie do słabszego klubu. Jak zwykle, nie wiadomo jakie względy decydowały. Później, gdy wróciłem i pomogłem trenerowi Skorży w odbudowie zespołu po zajęciu ósmego miejsca w lidze, okazało się, że klub nie ma pieniędzy na kontrakt dla mnie. Odszedłem, a na moje miejsce Wisła wzięła zawodnika, który dostał dwa razy większe pieniądze od tych, które ja chciałem, a do dzisiaj się nie przebił do składu. Podobno sam sobie wtedy zaszkodziłeś, bo powiedziałeś publicznie, że zarabiasz ledwie na pampersy dla dziecka. To zabolało właściciela klubu. - A co miałem mówić, skoro miałem 1500 miesięcznie na normalną umowę o pracę, a z premiami wychodziłem cztery tysiące. Ale mówimy o kwotach w euro? - Nie, w złotych! Wisła traktowała mnie jak wychowanka, chociaż nim nie byłem. Może przegrane mistrzostwo przez Wisłę to efekt pasywności klubu na rynku transferowym? Lech w ostatnich latach ciągle kogoś kupował. - A Wisła, zamiast wzmacniać, uzupełniała skład. Tymczasem wydaje mi się, że nie jest jakimś olbrzymim wyzwaniem sprowadzeniem dobrych zawodników, nie gwiazd z nazwiskami i jeszcze płacąc nie wiadomo jak wiele za nich. Lech pokazał, że stosunkowo niedrogo można znaleźć dobrych zawodników. Zasłużenie wywalczył mistrzostwo. Powrót Henryka Kasperczaka, który sądził się z Wisłą, to był dobry pomysł? - Według mnie tak, ten trener pasuje do Wisły. Henrykowi Kasperczakowi zabrakło jednak jakości, klasowych zawodników. Dlatego Wisła powinna się skoncentrować na sprowadzeniu zawodników podnoszących jej jakość, gotowych do walki o europejskie puchary. W zeszłym roku zauważyłeś, że polska piłka klubowa jest niedoinwestowana. Ten problem jest chyba coraz bardziej widoczny. Lech, który się powinien zbroić przed walką o Ligę Mistrzów, straci Roberta Lewandowskiego, czyli najlepszego napastnika. - Z tego powodu, że tak młody chłopak wyjeżdża do tak dobrego klubu, akurat się cieszę. Robert będzie miał okazję grać w świetnym otoczeniu, przy 80 tysiącach kibiców, a na dodatek w Lidze Europejskiej. Gdyby Lewandowski dalej grał w Polsce, to jakiś uraz, kontuzja, mogłyby mu złamać karierę. Tak samo świetnie się stało, że Kuba Błaszczykowski wyjechał w tak młodym wieku. Nawet jak się Robert potknie, to dalej będzie miał 22 lata i ktoś go będzie mógł zauważyć i wypromować. Dlatego podkreślam, jestem za takimi transferami. Lech zarobi na tym wielkie pieniądze! Patrzę na polską piłkę z boku, z innej perspektywy i dochodzę do wniosku, że Lech staje się wizytówką polskiej piłki. Taką, jaką kilka lat temu była Wisła. Zarówno pod względem marketingowym, medialnym, jak i sportowym. Nic dziwnego, że osiągają sukcesy! Nie sądzę też, żeby Lewandowskiego nie sposób było zastąpić. W Lechu będą mieli na to fundusze. Umarł król, będzie następny! Robert zrobił błyskawiczną jak na Polskę karierę. Może nie fenomen, ale człowiek, który się zdecydowanie wyróżniał i zasłużył na ten wyjazd! Zaskakujesz mnie, bo Bundesliga dla ciebie nie okazała się być najlepszą ligą. Potrafi zabić szybkość złymi treningami, zbyt częstymi meczami. A sporym atutem Lewandowskiego jest właśnie szybkość. - Przede wszystkim Robert idzie do innego, lepszego klubu niż ówczesne Kaiserslautern. Będzie grał o zupełnie inne cele, a nie bronił się przed spadkiem. Ważne, że w Dortmundzie jest młody trener Juergen Klopp, który potrafi zawodników dobrze przygotować. Przecież Kuba Błaszczykowski nie jest "koniem pociągowym", to również szybkościowiec i dbają o niego. Dlatego dla Roberta Borussia to optymalne rozwiązanie. Nic, tylko strzelać gole w Bundeslidze! <a href="http://forum.interia.pl/watek-chronologicznie/dlaczego-wis-a-na-finiszu-przegrywa-mistrzostwo-polski,1072,1075642,,c,1,148,0,0">Dlaczego według Ciebie Wisła przegrała walkę o mistrzostwo Polski? Dyskutuj! </a>