- Jeśli chodzi o wyniki jest bardzo źle. Brakuje nam punktów i bramek, coraz mniej pewnie czujemy się na boisku - na gorąco ocenił przegrany mecz z Arką Gdynia 0-1 Arkadiusz Głowacki, obrońca Wisły Kraków. Mistrzowie Polski doznali w piątek drugiej porażki w drugim meczu ligowym w tym roku, przez 180 minut nie potrafili strzelić nawet gola. - Miejmy nadzieję, że nie będzie trzęsienia ziemi, choć kilka razy zdarzyło się nam takowe przeżyć - powiedział Głowacki. Wiadomo przecież, że Bogusław Cupiał, właściciel Wisła Kraków SA, jest raczej wybuchowym człowiekiem. O zwycięstwie Arki zadecydowała sytuacja z 35. minuty, kiedy Marcelo stracił piłkę na rzecz Joela Tshibamby, a ten na raty pokonał Mariusza Pawełka. Powinien wybić piłkę w aut i byłby spokój, błędy zdarzają się jednak każdemu - stwierdził Głowacki. W drugiej połowie ataki Wisły powstrzymywał rezerwowy Norbert Witkowski, który zmienił Andrzeja Bledzewskiego. - Andrzej miał uraz barku i musiał zejść. Byłem przygotowany do występu nawet od początku meczu, bo grałem w sparingach - powiedział Witkowski. - W drugiej połowie Wisła cały czas była w posiadaniu piłki i atakowała, ale cieszymy, że udało nam się obronić i zdobyć trzy punkty - dodał bramkarz Arki. Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/sensacja-arka-ograla-wisle,1447837">Wisła Kraków - Arka Gdynia 0-1</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/skorza-jestesmy-mocno-zdenerwowani,1448455">Skorża: Jesteśmy mocno zdenerwowani</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/pasieka-to-nie-jest-niespodzianka,1448454">Pasieka: To nie jest niespodzianka</a>