Ćwielong strzelił też gola dla Wisły w końcówce pierwszego meczu z Levadią Tallin. Po tamtym remisie wiślacy nie byli zadowoleni tak samo, jak i tym razem. Remis z Polonią, to strata dwóch punktów dla mistrzów Polski. "Pepe" zdenerwował się na dziennikarzy o to, że naciskali go o zmarnowanie 16 sytuacji. - Jakoś nie pytacie o to, gdy wygrywamy z Bełchatowem 3:0, czy w pozostałych pięciu meczach tego sezonu. Dlaczego?! - dopytywał Piotr Ćwielong. - Nie ma się co czepiać. Tak bywa, że wygrywa i przegrywa cała drużyna. Wyliczył też, że Polonia przeprowadziła jedną akcję i zdobyła gola. Dziennikarz zwrócił mu uwagę, że była też inna okazja dla bytomian, w której po strzale głową Adriana Klepczyńskiego zmierzającą do pustej bramki piłkę wybił głową. - Takie sytuacje się zdarzają, bo taka jest piłka. Cieszę się, że trener dał mi szansę. Wszedłem na drugie 45 minut i strzeliłem gola. Widziałem, że Piotrek Brożek będzie podawał. Moim zadaniem było zamknięcie akcji na drugim słupku i strzelenie gola. Zrobiłem to, co do mnie należy. Czym Polonia zaskoczyła Wisłę? - Niczym. Strzeliła bramkę po jednym wypadzie. Poza tym wiedzieliśmy, że to jest drużyna, która gra piłką, a nie tylko wybija po trybunach. Dla Polonii ten remis jest dobry, przed meczem wzięłaby go w ciemno. Dla nas nie, ale to nie koniec świata. Nie zamierzamy się załamywać, tylko wygrywać w następnych spotkaniach - mobilizuje siebie i kolegów "Pepe". Michał Białoński, Sosnowiec CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/polonia-jak-levadia-zatrzymala-wisle,1370871">Wisła Kraków - Polonia Bytom 1:1</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/skorza-nerwowo-zbyt-statycznie,1370894">Skorża: Nerwowo, zbyt statycznie</a>