Remis 2:2 oznacza bowiem, że "Kolejorz" zajął ostatecznie 3. miejsce w lidze, a "Pasy" spadną do I ligi. Po 90 minutach nie było fety. Jedynie stonowana radość poznaniaków i łzy krakowian. Niemal przez całe spotkanie niebo nad Poznaniem płakało. Tak jakby już od początku wiadomo było, że ten mecz nie przyniesie nic dobrego. Ale jak na ironię w ostatniej minucie trwania pojedynku Lecha z Cracovią zza chmur po raz pierwszy tego dnia wyszło słońce. Gdy sędzia Marcin Borski obwieszczał koniec meczu po policzkach piłkarzy "Pasów" pociekły łzy. Krakowianie wiedzieli już, że jeden punkt to za mało, by utrzymać się w gronie najlepszych drużyn w Polsce. Do utrzymania zabrakło im... właśnie jednego punktu. Lechici nie radowali się przesadnie. Kurtuazyjnie podziękowali publiczności za wsparcie, fani z kolei owacjami nagrodzili żegnającego się z Poznaniem trenera Franciszka Smudę. Ale wróćmy do początku meczu. Pierwsi z gola cieszyli się piłkarze gospodarzy. Akcję rozpoczął na lewej stronie boiska Henriquez, zagrał do środka pola karnego, gdzie piłkę przejął Lewandowski. Uderzył w słupek, a z dobitką pospieszył Rengifo. 13 minuta przyniosła pecha Cracovii, a szczęście Lechowi (goście reklamowali spalonego "Renifera", ale arbiter uznał gola). Dziewięć minut później znów groźnie atakowali gospodarze. Słupek po strzale Kikuta uratował "Pasy" przed utratą gola. Goście mieli znakomitą, stuprocentową okazję, gdy w 31 minucie sam na sam z Turiną znalazł się Ślusarski. Turina skrócił jednak kąt i obronił strzał snajpera "Pasów". Wcześniej z rzutu wolnego potężnie uderzał Pawlusiński, ale Turina na róg odbił piłkę, którą trącił jeszcze któryś z obrońców. W 41. minucie trzeci raz słupek przyszedł w sukurs Cabajowi. Bramkarz gości sparował na niego uderzenie z dystansu Stilicia. Do przerwy 1:0 i wciąż żywe nadzieje Lecha na mistrzostwo. Wisła prowadziła w Krakowie ze Śląskiem 1:0 i w Poznaniu liczono na cud przy Reymonta. Nie doczekano się go jednak. Padła za to wyrównująca bramka dla Cracovii. I to już w 23 sekundzie drugiej połowy. Piłkę do Ślusarskiego podawał Kłus, napastnik gości wypatrzył w polu karnym Szeligę, który nie zmarnował okazji i strzelił w długi róg bramki Turiny na 1:1. Strzelec gola dla krakowian musiał opuścić boisko z powodu kontuzji już w 62. minucie, a pięć minut później na prowadzenie wyszedł Lech. Katastrofalny i brzemienny w skutkach popełnił Paweł Sasin. Stracił piłkę na 30 metrze od własnej bramki, co wykorzystał Peszko. Dograł do Rengifo, który dołożył tylko nogę i ponownie wpisał się na listę strzelców. Ponownie protestowali piłkarze Artura Płatka, bo Peruwiańczyk znów był na pozycji spalonej. Ale arbiter tego spotkania tak jak w pierwszym przypadku uznał gola. Od tego momentu atakować zaczęła Cracovia. I robiła co tylko mogła, żeby przechylić szalę na własną korzyść. W 82 minucie wyrównanie "Pasom" dał Tomasz Moskała, który "szczupakiem" wykończył akcję po podaniu Kuliga. Na więcej tego dnia gości nie było stać, co oznaczało że biało-czerwoni musieli pożegnać się z ligą. Trener Cracovii, Artur Płatek nie potrafił na pomeczowej konferencji wyjaśnić, czemu jego drużyna spadła z ekstraklasy. - Zagraliśmy dziś OK. Gratuluję moim piłkarzom. Nie byliśmy gorsi od Lecha. Zabrakło po prostu farta. Dlaczego spadliśmy? To proces złożony. Przyjdzie czas na analizę, ale jeszcze nie dziś - tłumaczył młody szkoleniowiec. Przyznał też, że był to jeden z jego najgorszych dni w karierze trenerskiej oraz, że zamierza spojrzeć w lustro i zrobić rachunek sumienia. Nie wiadomo jeszcze czy jako trener "Pasów", czy już nie. Franciszek Smuda miał mówić niewiele. Z początku ograniczył się do gorących podziękowań dla poznańskich kibiców i dziennikarzy. - Dziękuję dziękuję dziękuję - przemówił "Franz". Ale dodał też, że Lech był wicekrólem remisów i właśnie stracone punkty zadecydowały o zajęciu tylko trzeciego miejsca w lidze. Potem naciskany przez dziennikarzy potwierdził swoje odejście z Poznania po raz kolejny. - Klamka zapadła. Odchodzę. Wybieram się do Warszawy odebrać niechciany brązowy medal. A mogliśmy zdobyć srebrny - rozpamiętywał. Na temat pracy sędziego i jego dwóch pomyłek odparł tylko "chcę pożyć pięć lat dłużej, dlatego mnie sędziowanie nie interesuje". Do zdania Smudy przychylił się Płatek, który udzielił identycznej odpowiedzi odnośnie ofsajdów przy bramkach Rengifo. Lech zajął trzecie miejsce w lidze i tego nic już nie zmieni. A Cracovia liczy jeszcze na szczęśliwe dla niej rozwiązanie w sprawie przyznania licencji na grę w ekstraklasie ŁKS-owi. Jeśli PZPN odrzuci odwołania łodzian, wówczas krakowianie awansują na miejsce barażowe. Ale na to nie liczą już nawet sami piłkarze "Pasów" - Jeśli sędzia uznał dwie bramki Lecha ze spalonego, to ja już w nic nie wierzę - przyznał pomocnik krakowian Paweł Nowak. Rafał Walerowski, Maciej Borowski, Poznań DYSKUTUJ O EKSTRAKLASIE Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU! Lech Poznań - Cracovia 2:2 (1:0) 1:0 Rengifo 12. 1:1 Szeliga 46. 2:1 Rengifo 67. 2:2 Moskała 82. Lech: Turina - Kikut, Arboleda, Tanevski, Henriquez - Injac (66. Djurdjević), Murawski, Bandrowski (46. Peszko) - Lewandowski, Stilić (58. Wilk) - Rengifo. Cracovia: Cabaj - Kulig, Polczak, Tupalski, Derbich - Sasin (70 Moskała), Kłus (86. Kłus), Szeliga (65 Nowak), Wasiluk - Ślusarski, Pawlusiński. Sędziował Marcin Borski. Żółta kartka - Henriquez. Widzów 16 000. ZOBACZ RELACJE Z POZOSTAŁYCH MECZÓW 30. KOLEJKI: WISŁA KRAKÓW - ŚLĄSK WROCŁAW 2:0 LEGIA WARSZAWA - RUCH CHORZÓW 4:1 JAGIELLONIA BIAŁYSTOK - PGE GKS BEŁCHATÓW 0:2 GÓRNIK ZABRZE - POLONIA WARSZAWA 0:1 ŁKS ŁÓDŹ - POLONIA BYTOM 2:0 PIAST GLIWICE - LECHIA GDAŃSK 0:2 ARKA GDYNIA - ODRA WODZISŁAW 2:1