Mimo porażki bełchatowianie nadal znajdują się na prowadzeniu w tabeli. Przynajmniej do niedzieli. BOT GKS może stracić fotel lidera na rzecz Wisły Kraków, jeśli gracze Dana Petrescu zainkasują komplet punktów w Poznaniu w spotkaniu z Lechem. Mecz w Lubinie rozpoczął się od zdecydowanych ataków gospodarzy. Już w 1. minucie Zagłębie mogło objąć prowadzenie. W doskonałej sytuacji znalazł się Łukasz Piszczek, ale jego strzał obronił Piotr Lech. Gracze Edwarda Klejndinsta nie rezygnowali, a ich wysiłki zostały uwieńczone sukcesem w 6. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Alboreda zgrał piłkę do stojącego na 5 metrze Michała Chałbińskiego, który uderzeniem pod poprzeczkę dał prowadzenie swojemu zespołowi. Ten gol nie zadowolił Zagłębia. Gospodarze dążyli do podwyższenia wyniku. Mogło, a wręcz powinno się tak stać w 14. minucie. Wojciech Łobodziński znalazł się w sytuacji sam na sam. Napastnik Zagłębia chyba był tak zaskoczony, że sędzia nie odgwizdał spalonego, że... podał piłkę Lechowi. Chwilę później bramkarz gości strzałem z rzutu wolnego próbował zaskoczyć Andrzej Szczypkowski. Lech jednak był na posterunku. Po okresie przewagi lubinian do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić goście i w 29. minucie doprowadzili do remisu. Jacek Popek potężnym strzałem z 16 metrów zmusił do kapitulacji Mariusza Liberdę. Ten sam zawodnik mógł pokonać bramkarza Zagłębia dziesięć minut później. Popek będąc "oko w oko" z Liberdą posłał piłkę obok bramkarza, ale też obok słupka. Tuż przed przerwą groźnie było pod bramką BOT GKS. Dariusz Jackiewicz po zagraniu Chałbińskiego przelobował Lecha. Zmierzającą do siatki piłkę wybił jeden z zawodników lidera Orange Ekstraklasy. Druga połowa meczu nie obfitowała w taką ilość sytuacji podbramkowych, jak to miał miejsce w pierwszej części meczu. Piłkarze Zagłębia jednak potrafili zadać decydujący cios. W 65. minucie gospodarze wykonywali rzut rożny. Piłkę głową zgrał Łobodziński, ta odbiła się od brzucha Arboledy i wpadła do siatki. Więcej goli w tym spotkaniu już nie padło. Taki wynik oznacza, że w Orange Ekstraklasie nie ma już zespołu, który nie straciłby punktów w nowym sezonie. W drugim piątkowym meczu Cracovia zremisowała przed własną publicznością z Groclinem Grodzisk Wlkp. 1:1 (0:1). Gola dla "Pasów" strzelił Piotr Bania i była to tysięczna bramka zdobyta przez Cracovię w ekstraklasie. <a href="http://pilka.interia.pl/liga/1/tab">Tabela Orange Ekstraklasy</a>