Na opartej na legii cudzoziemskiej Wiśle klubowi włodarze postawili już krzyżyk, a raczej decyzję taką wymusiła na nich dramatyczna sytuacja finansowa, w jakiej znalazł się klub. Jedni są kontuzjowani, inni obrażeni, bo zarząd piłkarzom proponuje wcześniejsze rozwiązanie kontraktu, bądź znaczącą obniżkę - w takich warunkach trenerowi Michałowi Probierzowi nie jest lekko odbudować morale zespołu. Są też pozytywy - niezła gra (nie mylić z gestami w kierunku przyjezdnych kibiców) Patryka Małeckiego, ostatnio coraz lepsza postawa Tomasza Jirsaka, który nie zamierza wywiesić białej flagi w zabiegach o nowy kontrakt (obecny wygasa w czerwcu), na dodatek wiślacka młodzież na czele z ujawnionym światu ostatnio Alanem Urygą może jeszcze nie stanowi zbawienia na słabości zespołu, ale z pewnością nie odstaje od reszty stawki. Zakwalifikować się do europejskich pucharów poprzez zajęcie czwartego miejsca w Ekstraklasie to dla Wisły zadanie graniczące niemal z cudem. "Biała Gwiazda" musiałaby mieć finisz niczym Usain Bolt, by wyprzedzić aż czterech rywali: Górnika Zabrze, Lecha Poznań, Polonię Warszawa i Koronę Kielce. Najtrudniej wiślakom będzie "połknąć" Koronę, do której tracą aż osiem punktów, co przy gorszym bilansie dwumeczu (0-0 w Kielcach i 0-1 w Krakowie) oznacza, iż podopieczni Michała Probierza musieliby być na koniec sezonu o punkt przed ekipą Leszka Ojrzyńskiego, jeśli marzą o jeszcze o pucharach. Koroniarze wprawdzie przegrali z fenomenalnym na wiosnę Zagłębiem Lubin, ale w pozostałych czterech spotkaniach wystarczy im uciułać sześć "oczek", by Wisła była poza zasięgiem. - Chcę, by kibice widzieli Wisłę zwycięską - zapowiada trener Probierz. Czy jego podopieczni są w stanie wygrać ostatnie pięć meczów? Ten z ŁKS-em z pewnością tak, podobnie jak kolejne - z Podbeskidziem w Bielsku i derbowe z Cracovią. Trudniej już będzie o trzy punkty w Zabrzu, czy w starciu ze Śląskiem. Najwięcej zależy od tego, jakie nastawienie piłkarze z Reymonta zaprezentują. Jeśli to bojowe, znane z rewanżu półfinału Pucharu Polski z Ruchem, Wisła będzie w stanie wygrać pięć ostatnich spotkań ligowych. Jeśli jednak będą rozpamiętywać przegrane karne z "Niebieskimi", atakować ślamazarnie, bez stwarzania zagrożenia dla bramki rywala, mogą o pucharach zapomnieć. Probierz przestrzega zespół przed lekceważeniem pierwszej przeszkody - ŁKS-u nazywając go "zespołem charakternym". Według trenera Wisły łodzianie mają szanse na utrzymanie się w T-Mobile Ekstraklasie. - Kluczowe mecze przed nimi - ostatnie dwie kolejki mogą zadecydować, bo grają u siebie z Bełchatowem i na koniec z Jagiellonią na wyjeździe. Mają dobrych zawodników i wydaje mi się, że mogą namieszać jeszcze w walce o utrzymanie - uważa Probierz, który spośród rywali szczególnie ceni Marka Saganowskiego i Antoniego Łukasiewicza za pracowitość i zawodowstwo. Probierz ma nadzieję, że Wisła utrzyma skuteczność z meczu z Ruchem, gdy po raz pierwszy w tym roku strzeliła trzy gole w jednym meczu. Menedżer łodzian Piotr Świerczewski i trener Andrzej Pyrdoł z pewnością coś wymyślą, by krakowianie nie mogli hasać pod bramką Pavle Velimirovicia. W spotkaniu możemy nie zobaczyć eks-wiślaka Wojciecha Łobodzińskiego, którego dopadło przeziębienie. Łodzianie nie złożyli jeszcze broni, a wręcz przeciwnie - w dwóch ostatnich kolejkach zdobyli cztery punkty. Jeśli utrzymają taką regularność w punktowaniu już do końca, to mogą wygrać walkę o ekstraklasowe "życie"! Gorzej od Lechii Gdańsk nie grają, a mają też teoretycznie łatwiejszy terminarz! Wygląda na to, że "Świr" nie żartował mówiąc, że utrzyma ŁKS. 26. kolejka T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków - Łódzki KS w sobotę o godz. 15:45