Smuda jest selekcjonerem reprezentacji, ale do końca roku jeszcze pracuje w Lubinie. W poprzednich latach był trenerem Lecha i wówczas Legia prowadzona przez Urbana co najwyżej z nim remisowała. Co prawda, na inaugurację bieżących rozgrywek pokonała Zagłębie i to aż 4:0 jednak Smuda wtedy lublinian jeszcze nie prowadził. - Takie statystyki nie są najważniejsze, chociaż wiadomo, że miło je zmieniać. Ostatnio z Lechem wygraliśmy, ale akurat Smudy już tam nie było. To, że tak się ułożyło, to więc przypadek. Na pewno jednak Zagłębie po kierownictwem Franka gra znacznie lepiej niż na początku sezonu - bardzo agresywnie, szczególnie u siebie. Ostatnio przegrało pechowo z Lechem, któremu mecz szczęśliwie się ułożył po bramce na początku spotkania. - Zgoda, my też mieliśmy tydzień temu trochę szczęścia, bo Bełchatów miał przeciwko nam kilka bardzo dobrych sytuacji. Ale najlepszy bramkarz ligi, Janek Mucha bronił świetnie - zresztą po to go mamy - a Maciek Iwański strzelił piękną bramkę z wolnego, co jest przecież normalne. Niby, że wolny nie powinien zostać podyktowany? Dla mnie powinien, bo może obrońca gospodarzy trafił w piłkę, ale razem z nogą Radovicia. Każdy interpretuje boiskowe sytuacje tak jak mu pasuje - mówił trener legionistów przed ostatnim w tym roku wyjazdowym spotkaniem. Legia w tej rundzie, z drużynami zajmującymi w tabeli Ekstraklasy miejsca od pierwszego do siódmego wygrała wszystkie spotkania, nawet nie tracąc gola. Znacznie gorszy bilans ma z przeciwnikami zajmującymi niższe pozycje. Chociaż akurat z Zagłębiem i Arką, z którą kończy rok na własnym stadionie zdobyła komplet punktów. - Na Legię każdy niesamowicie się spręża, szczególnie u siebie. Dla wszystkich zespołów w lidze są dwa, góra trzy takie spotkania w rundzie. Na pewno derby i na pewno mecz z Legią. Mamy problemy na wyjazdach, ale ostatnio idzie nam lepiej. Wygraliśmy przecież i z Wisłą, i z Bełchatowem. Nie mamy planu minimum na najbliższe dwa mecze. Liczymy na dwa zwycięstwa. - Jeżeli w piątek wywalczymy trzy punkty to w niedzielę wszyscy będziemy kibicowali Ruchowi w meczu z Wisłą. Możliwe, że w bieżącym sezonie końcówka rozgrywek będzie tak samo emocjonująca jak w poprzednim - wyraził nadzieję trener warszawian.