Doświadczony napastnik z Zimbabwe przyjechał do Polski wczoraj wieczorem. - Cieszę się, że znowu tutaj jestem. Grałem w Polsce wiele lat i dobrze się czułem. Teraz znowu chcę grać w Polsce - podkreśla. Na razie zamieszkał w Piotrówce. To miejscowość, w której miejscowy klub LZS Piotrówka słynie z zatrudniania afrykańskich graczy. Były sezony, w których grało ich po ośmiu czy dziewięciu. Teraz, z racji nowych przepisów wiele się zmieniło. Obecnie w kadrze trzecioligowca z Opolszczyzny jest tylko dwóch zawodników z Czarnego Lądu: Martins Ekwueme i Eric Tala. - Takesure ma możliwości, żeby grać wyżej niż u nas. Zostanie zarejestrowany, jako zawodnik LZS Piotrówka, będzie z nami trenował, ale być może wiosną zobaczymy go w którymś z ligowych zespołów. Zobaczymy. Takesure pali się do gry - podkreśla Ireneusz Strychacz, prezes LZS Piotrówka. 33-letni Chinyama po raz pierwszy trafił do Polski zimą 2007 roku. Początek miał znakomity. Z Dyskobolią sięgnął po Puchar Polski i Puchar Ligi. Po ledwie kilku miesiącach przeniósł się do Legii i stał się czołowym snajperem Ekstraklasy. W sezonie 2008/09 zdobył 19 bramek i razem z Pawłem Brożkiem został królem strzelców ligi. Jest pierwszym czarnoskórym graczem, któremu udała się ta sztuka. Zresztą Chinyama, jeśli chodzi o piłkarzy z Czarnego Lądu na polskich boiskach, do dziś jest najskuteczniejszym graczem. W 89 ligowych grach do siatki trafiał 39 razy. W ostatnich latach nikt nawet nie zbliżył się do tego wyniku. Potem przyplątały się kontuzje i Chinyama grał coraz mniej. Ostatni mecz w Ekstraklasie rozegrał 29 maja 2011 roku. Legia grała wtedy z Polonią Bytom (4-0), a wysoki napastnik z Zimbabwe w 82. minucie zastąpił na boisku Michała Kucharczyka. Potem wrócił do siebie do domu. W 2012 roku występował w najbardziej utytułowanym klubie z Zimbabwe - Dynamos Harare, żeby potem występować w silnej południowoafrykańskiej lidze. W słynnym Orlando Pirates w sezonie 2012/13 zaliczył 15 spotkań i zdobył 3 gole. Potem zaliczył jeszcze kilka występów w Platinium Stars, żeby znowu wrócić do Dynamos. Teraz zdecydował się na przyjazd do Polski. - Czuję się zdrowy, jestem w dobrej formie fizycznej i czuję się na siłach, żeby grać nawet w Ekstraklasie. Na razie muszę się przyzwyczaić do pogody. Jak wyjeżdżałem z domu z Zimbabwe, to było ponad 30 stopni. U was jest chłodniej - mówi z uśmiechem. Z Piotrówki Michał Zichlarz