Lech w ostatnich czterech meczach ligowych wywalczył 10 punkt. Zwycięstwem z Lechią miał podtrzymać dobrą serię i nadzieję na grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. Gospodarze od początku przejęli inicjatywę, ale brakowało im wykończenia. W pierwszej połowie nieskuteczny był ich najlepszy strzelec - Artjom Rudniew. Reprezentant Łotwy dochodził do pozycji strzeleckich, ale nie potrafił ich wykorzystać. Już w siódmej minucie otrzymał podanie w pole karne od Marcina Kikuta, ale jego strzał na rzut rożny sparował Wojciech Pawłowski, który wrócił do bramki Lechii. W 21. minucie znowu pokazał się Kikut. Wpadł z piłką w pole karne, wycofał ją do Rudniewa, ale ten naciskany przez Łukasza Surmę przestrzelił. To nie był koniec szans najlepszego napastnika T-Mobile Ekstraklasy. W 28. minucie dostał fantastyczne podanie z lewej strony od Aleksandara Tonewa, ale będąc cztery metry od bramki posłał piłkę nad poprzeczką. Podanie było mocne, jednak tak klasowy zawodnik powinien tę sytuację z pewnością wykorzystać. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Bułgar Tonew. To on w 34. minucie ponownie obsłużył Rudniewa zagrywając zza plecy obrońców, ale reprezentant Łotwy strzelając z kąta znowu się pomylił. Wreszcie nadeszła 43. minuta. Kikut przejął piłkę przy linii bocznej, zagrał do niewidocznego do tej pory Voja Ubiparipa, a ten uderzył precyzyjnie z linii pola karnego, piłka przy słupku wylądowała w siatce. Pawłowski tylko odprowadził ją wzrokiem. Goście w pierwszej połowie z rzadka próbowali zaskoczyć Jasmina Buricia, ale poza strzałami Marka Bajicia z rzutu wolnego z 40 metrów czy Jakuba Koseckiego, Bośniak nie miał wiele pracy. Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanych ataków Lecha, gospodarze jednak nie zdobyli drugiego gola, a potem oddali inicjatywę Lechii. W 65. minucie goście egzekwowali dwa rzuty rożne. Za drugim razem, po dośrodkowaniu Pawła Nowaka, Michał Kamiński zgrał piłkę głową tak niefortunnie, że ta trafiła w nogę Dmitrije Injaca i wpadła do siatki. Strata gola sprawiła, że Lechia zaczęła grać odważniej i była nawet bliżej zdobycia zwycięskiego gola. Arbiter mógł podyktować "jedenastkę" dla gości, po faulu Luisa Henriqueza na Abdou Traore. Przewinienie miało miejsce w polu karnym a,el arbiter wskazał na rzut wolny zza linii szesnastego metra. Potem Traore wpadł w pole karne Lecha, lecz za mocno wypuścił sobie piłkę i Burić był szybszy. Losy spotkania rozstrzygnęły się w 86. minucie. Jakub Wilk wybił piłkę pod nogi Mateusza Możdżenia, który huknął z linii pola karnego i trafił tuż przy słupku. Po bramce Możdżenia, ostatnie minuty były bardzo ciekawe - goście mieli szansę na wyrównanie, ale i Lech mógł podwyższyć rezultat. Stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał m.in. Szymon Drewniak. Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Lecha): - Spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki był. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy spotkanie, ale po stracie gola nagle stanęliśmy. Musimy przeanalizować, dlaczego tak się stało. Dziękuję kibicom, którzy do końca nas wspierali, a my wierzyliśmy, że możemy wygrać. Chwała chłopakom za drugą bramkę, bo dzięki niej zdobyliśmy kolejne trzy punkty i przedłużyliśmy dobrą serię. Paweł Janas (trener Lechii): - Mecz był bardzo zacięty i do końca trzymał w napięciu. Niestety znów przegraliśmy i straciliśmy cenny dla nas punkt. Brakuje nam koncentracji w końcówkach - zarówno pierwszej połowy, jak i całego meczu. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia, ale nie przełożyło się to na punkty. Zostały nam jeszcze cztery mecze i musimy w nich walczyć, bo nasza sytuacja jest bardzo trudna. Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2-1 (1-0) 1-0 Vojo Ubiparip (43.) 1-1 Dmitrije Injac (65. samobójcza) 2-1 Mateusz Możdżeń (86.) Lech: Jasmin Buric - Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń, Dimitrije Injac, Rafał Murawski - Vojo Ubiparip (90+4. Kamil Drygas), Artjom Rudniew (90+3. Ivan Djurdjevic), Aleksander Tonew (71. Szymon Drewniak). Lechia: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Sebastian Madera, Krzysztof Bąk, Jakub Wilk - Marko Bajic (88. Tomasz Dawidowski), Lewon Hajrapetjan (56. Mateusz Machaj), Łukasz Surma, Paweł Nowak, Abdou Traore - Jakub Kosecki (75. Ivans Lukjanovs). Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 19˙737. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy Zobacz zapis relacji na żywo