Szymon Marciniak pnie się w piłkarskiej hierarchii w tempie porównywalnym z polską reprezentacją. Kiedyś sukcesem Polaka był wyjazd na dużą imprezę w roli sędziego technicznego, a teraz Marciniak na powołanie na Euro 2016 czy na mecze Ligi Mistrzów czekał niemal jak na formalność. Bledsza twarz W polskim sędziowaniu wiele się bowiem zmieniło. Jeszcze niedawno arbitrzy kojarzyli się z paskudną korupcją, a dziś najlepsi są zawodowcami pełną gębą. Nie pracują, mają skupić się tylko na piłce, a za to dostają od 4 do 8 tys. zł miesięcznie, plus 3,6 tys. zł za każdy ekstraklasowy mecz. Twarzą polskich arbitrów jest Marciniak, ale ostatnio ta twarz trochę zbladła, bo nasz eksportowy zespół sędziowski nie miał dobrego tygodnia. W poprzednią niedzielę popełnili błąd w szlagierze Ekstraklasy, a przedwczoraj mylili się w spotkaniu Cracovia - Jagiellonia. Osiem dni temu, w meczu Legia - Lech, Marciniak uznał bramkę, której strzelec - Kasper Hamalainen - był na ok. 80 centymetrowym spalonym. Pisaliśmy o tym TUTAJ Po tym spotkaniu na odpoczynek odesłany został liniowy Paweł Sokolnicki, a teraz to samo czeka Marciniaka. To nie przystoi W niedzielnym meczu Cracovia - Jagiellonia dużo kontrowersji wzbudził już rzut karny dla Jagiellonii. I to nawet nie decyzja o jego podyktowaniu, ale sposób, w jaki do tego doszło. Najpierw Marciniak wskazał na rzut rożny, ale później poszedł konsultować się z liniowym. W końcu zmienił decyzję, wskazał na karnego, ale cała sytuacja trwała zdecydowanie za długo. - Szymon dobrze wie, że sędziemu jego klasy nie przystoi takie zarządzanie sytuacją. Albo daje karnego, albo nie. Ewentualne konsultacje może prowadzić, ale przed podjęciem decyzji. Choć oczywiście czasem też może się zdarzyć, że któryś z asystentów lepiej widział zdarzenie i sędzia mimo podjęcia decyzji zdecyduje się na konsultację Ale tu Szymon poszedł naradzać się z asystentem, choć pewnie czuł, że on z zajmowanej pozycji nie widział dostatecznie ostro tej sytuacji. Po prostu kupował czas i chyba jednak ostatecznie podjął dobrą decyzję - przyznaje Zbigniew Przesmycki, szef polskich sędziów. Później Marciniak popełnił błąd, bo podyktował rzut karny za faul Mariana Kelemena na Marcinie Budzińskim, choć powtórki pokazały, że bramkarz Jagiellonii trafił w piłkę. Chcą walczyć W efekcie podjęto decyzję, że eksportowy polski arbiter nie będzie prowadził meczu w najbliższej, 15. kolejce Ekstraklasy. - Ale to nie jest żadna kara - podkreśla Przesmycki. - Takie pomyłki zdarzają się najlepszym i to nie tylko u nas, ale w całej Europie. Czy Szymon potrzebuje odpoczynku? Nie, jest świetnie przygotowany fizycznie i odporny psychicznie. Inna sprawa, że sędziowie mają charakter zwycięzcy. Przez jeden, góra dwa dni rozpamiętują pomyłki, ale potem znów chcą walczyć. Niemniej jednak podjąłem decyzję, chyba jednak jedyną słuszną, że w najbliższej kolejce odpoczną i przygotują się do prestiżowego meczu międzynarodowego - dodaje szef sędziów. 9 listopada zespół Marciniaka będzie prowadził towarzyskie spotkanie Holandia - Belgia. Piotr Jawor