Prezes Jacek Milewski liczy jednak, że klub otrzyma walkower za mecz z Wisłą w Krakowie, po którym na murawie pojawili się kibice gospodarzy, a kilku piłkarzy z Gdyni zostało poturbowanych, dzięki czemu nie będzie musiał grać w barażu. "Nie byłem na meczu z Wisłą, ale na podstawie znanych mi okoliczności podzielam opinię, że walkower się Arce należy. Zgrupowanie, które zaczynamy w Zakopanem, traktuję nie tylko jako przygotowanie do barażu, ale ważny etap budowania formy do nowego sezonu. W ciągu miesiąca czeka nas trudne zadanie, ale jeśli będziemy musieli grać, to mam nadzieję, że na boisku będzie już nieco inna Arka" - stwierdził Stawowy, cytowany w "Przeglądzie Sportowym". Trener związał się z gdyńskim zespołem na trzy lata. Jakie ma plany? "Na razie chcę tu stworzyć drużynę, której gra w piłkę sprawiać będzie przyjemność, w której będą piłkarze nie chodzący ze spuszczonymi głowami. Jeśli podopieczni uwierzą w swoje możliwości, wcale nie musimy walczyć tylko o utrzymanie. Zresztą mnie nigdy takie cele nie interesowały" - dodał szkoleniowiec. Stawowy do Gdyni przyjechał z trenerami, z którymi współpracował w Cracovii (Robert Jończyk, Piotr Wrześniak). Czy to oznacza, że jacyś piłkarze "Pasów" przeniosą się na północ? "W Cracovii pokazałem, ze potrafię pracować bez wielkich transferów. Udowodniłem, że ze składem, który wygrywa III ligę za dwa lata z powodzeniem można walczyć o wysokie pozycje w ekstraklasie. Dlatego, jeśli sięgnę po piłkarza z Cracovii, to co najwyżej jednego. W ogóle myślę, że ograniczymy się do dwóch-trzech wzmocnień" - stwierdził trener.