"Z czego tu się cieszyć. To jest coś niesamowitego. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Takich bramek nie powinno się tracić. Jak wspomniałem cały tydzień tłumaczyliśmy. Potem piłkarze wychodzą na mecz i albo przyśpią albo lekceważą danego zawodnika. A tymczasem on wlepia nam bramki. To najbardziej boli. Były to bramki jakie można było zażegnać" - stwierdził rozgoryczony postawą swoich podopiecznych "Franz". Radości nie ukrywał natomiast bohater spotkania Adrian Sikora. "Nie chce się już zastanawiać, który to nasz remis. Ale ten wyjątkowo cieszy, bo zdążyliśmy wydrzeć Lechowi trzy punkty. Przy bramkach jakie zdobyłem mój wzrost nie odgrywał dużej roli ponieważ w tych sytuacjach nie byłem kryty. Lech do samego końca prowadził, ale remis uważam za sprawiedliwy" - wyznał napastnik Groclinu. Pozostałe opinie po meczu Lech-Groclin: Jacek Dembiński: Żal, że nie utrzymaliśmy korzystnego wyniku do końca. Ostatnią bramkę w lidze zdobyłem jeszcze w Amice. W Lechu dużo nie grałem, potem miałem półroczną kontuzję. Do stu bramek zostało jeszcze pięć. Będę o tym myślał jak zostanie jeden gol. Na razie najważniejsze dla nas są zwycięstwa. Maciej Skorża: Jak na mecz rozgrywany o takiej porze i przy słonecznej pogodzie, kibice obejrzeli cztery bramki. Było wiele ciekawej gry emocji nie brakowało do samego końca. Co do gry mojej drużyny powiem krótko. Rozegraliśmy dwie różne połowy. W pierwszej nie złapaliśmy rytmu, straciliśmy gola po błędzie defensywy. W drugiej musieliśmy się odkryć i zaatakować, stąd obecność Adriana Sikory. Cieszę się z jego dwóch bramek. Czternasty remis nie jest powodem do radości, bardziej jego okoliczności. Maciej Borowski, Poznań