Prowadzone przez niego Zagłębie Lubin już dwa razy jesienią pokonało mistrzów Polski. - W środę wygraliśmy, bo byliśmy po prostu lepszym zespołem - dodał popularny "Franz". - Jak przychodziłem trzy miesiące temu do Lubina, to tutaj była nędza i zakompleksienie. Ale wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Teraz ci chłopcy uwierzyli w swoje umiejętności. Widać u nich swobodę na boisku. W niektórych meczach bawią się z rywalami jak kotek z myszką. Bo oni muszą z grania w piłkę czerpać przyjemność. To nie może być tylko obowiązek - podkreślił Smuda. - Ja mam jeszcze tyle ambicji, że mógłbym tutaj poprzestawiać w Lubinie wszystko. Łącznie z kopalniami. Piłkarze to wiedzą. Wystarczy, że tylko spojrzą mi w oczy i widzą tą chęć wygrywania. Wygrywania nie tylko z Wisłą, ale z każdym przeciwnikiem - stwierdził szkoleniowiec. W przyszłym tygodniu Smuda ma spotkać się z włodarzami klubu by porozmawiać o ewentualnych transferach w przerwie zimowej. - Ja już powiedziałem, że mnie żadne przywożenie ludzi wywrotkami nie interesuje. To może być nawet dwóch graczy, ale takich, którzy wzmocnią ten zespół - tłumaczył Smuda.