Wisła była szybsza, lepsza, ale znowu grała nieskutecznie. Arka, pod wodzą nowego trenera Dariusza Pasieki zaprezentowała się o klasę lepiej, niż w dotychczasowych meczach. Waleczność, ambicja i bieganie po całym boisku czasem jednak nie wystarczą, gdy rywal jest lepszy o klasę technicznie. Teoretycznie gospodarze walczyli o wyrównanie do ostatnich sekund, ale fakty są takie, że w drugiej połowie nie stworzyli żadnej sytuacji, a w ostatnich minutach Wisła grała z nimi w "dziada". Zaczęło się planowo - od ataków wiślaków. Podobać się mogła współpraca Pawła Brożka z Patrykiem Małeckim. Później jednak ruszyli gdynianie, niesieni gromkim dopingiem. Między 13. a 15. min gospodarze mieli aż sześć rzutów rożnych! To było prawdziwe oblężenie, a bramka mogła paść dwukrotnie. Wisłę po strzałach z niewielkiej odległości Kowalskiego ratował Mariusz Pawełek. Każdego kornera i rzut wolny gdynian wykonywał Bartosz Ława, który miał wyjątkowo dobrze nastawioną nogę. "Brozio" mógł się zrewanżować strzeleniem gola, ale w 19. min zmarnował sytuację sam na sam z Bledzewskim! Przelobował już bramkarza Arki, lecz piłka przeszła tuż obok słupka. W ostatnich 10 minutach I połowy krakowianie dominowali już niepodzielnie. Tuż przed przerwą indywidualną akcję przeprowadził Małecki urządził sobie slalom, minął dwóch rywali, w końcu piłkę wybić mu ją chciał Adrian Mrowiec. Eks-wiślak uczynił to tak niefortunnie, że wpakował piłkę pod poprzeczkę swojej bramki! Po przerwie znowu szalał duet: "Mały" z "Broziem". To po akcji z Pawłem Brożkiem Patryk uderzył z lewej nogi w górny róg i "Bledza" z najwyższym trudem obronił (50. min). Za moment Małecki miał już strzelać na 0-2, lecz sędzia linowy dopatrzył się spalonego w momencie podania Pawła Brożka (powtórki dowiodły, że raczej go nie było). Arka straciła energię i mecz przemienił się w okładanie seriami ciosów schowanego za podwójną gardą, słabnącego w oczach boksera. Wydawało się, że drugi gol dla gości to kwestia minut. W 62. min po przechwycie Radosława Sobolewskiego Andraż Kirm w dogodnej sytuacji nie trafił na bramkę, choć mógł dogrywać do Małeckiego. Pod naporem wiślaków arkowcy panikowali. W 65. min po rzucie rożny kolejnego swojaka o mały włos nie strzelił Kowalski. Gdy wybijał na róg (piłka o centymetry minęła słupek) Bledzewski z nerwów zakrył twarz rękoma. W 71. min po koronkowej akcji Kirma z "Broziem" i Małeckim Mauro Cantoro był sam na sam z bramkarzem, lecz pojedynek ten przegrał. Dwie minuty później "Brozio" minął już Bledzewskiego, by z dość ostrego kąta trafić w słupek! Odgryźć próbował się tylko Lubenow. Wszedł w II połowie, więc prądu mu nie zabrakło. Arka Gdynia - Wisła Kraków 0-1 (0-1) Bramka: 0-1 Mrowiec (44. samob.). Arka: Bledzewski - Kowalski, Szmatiuk, Płotka, Bednarek (75. Ulanowski) - Sokołowski, Mrowiec, Ława, Wachowicz (46. Lubenow) - Trytko (81. Niciński), Labukas. Wisła: Pawełek - Alvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (68. Cantoro), Diaz (80. Ćwielong), Sobolewski, Kirm - Małecki (90. +3 Jirsak), Paweł Brożek.