Jak co roku Ekstraklasa SA i Ernst&Young opublikowały raport, który pokazuje wyraźne wzrosty niemal na wszystkich polach. Autorzy publikacji chwalą się, że polska piłka idzie do przodu, a gdyby im wierzyć, można odnieść wrażenie, że za chwilę staniemy się europejską potęgą. - Z naszego raportu wynika, że współgrają pieniądze i mądre zarządzanie klubami. Dwa z nich - Lech i Legia - odjechały reszcie ligi i są siłą pociągową - uważa Krzysztof Sachs, współautor raportu. Z liczbami trudno polemizować. Rośnie średnia widownia na trybunach i przed telewizorami, kluby coraz bardziej zabiegają o zachowanie płynności finansowej, a stadiony są bezpieczniejsze. Autorzy przygotowali raport w oparciu o trzy obszary: finansowy, marketingowo-medialny i efektywności sportowej. Każdemu z tych pól przyporządkowano odpowiednią wagę, odpowiednio: 40 proc., 40 proc. i 20 proc. Na jej podstawie formułowane były wnioski i szczegółowe analizy. - Większość klubów skutecznie wdraża polityki oszczędnościowe. W poprzedniej edycji raportu były jeszcze dwa przypadki - w Koronie Kielce i Ruchu Chorzów, kiedy koszty ponad dwukrotnie przewyższały jego przychody. Teraz nie ma już żadnego - stwierdził inny współautor raportu, Marcin Opiłowski. Z każdym kolejnym rokiem rośnie przede wszystkim wskaźnik marketingowo-medialny. Ekstraklasa jest lepiej opakowana, transmisje meczów naszej ligi docierają już do 58 krajów, piony marketingowe w klubach ciągle się powiększają. Dzięki temu potencjalny kibic chętniej przychodzi na stadion, czy zasiada przed telewizorem, kupuje klubowe gadżety czy szuka informacji w mediach nie tylko dotyczących Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, ale też Pawła Brożka czy Tomasza Jodłowca. Przez lata bolączką były finanse. Z raportu wynika jednak, że kluby coraz dzielniej radzą sobie też na tym polu. Większe są wpływy z dni meczowych, przychody z umów reklamowych i transferów. W tym przypadku wzięto też pod uwagę zobowiązania i długi, a te w ogólnym rozrachunku są mniejsze niż przed rokiem. W beczce miodu jest też łyżka dziegciu. Pobieżnie został potraktowany obszar efektywności sportowej. Autorzy raportu na ten punkt przeznaczyli zaledwie 20 proc. ogólnej wagi zestawienia. Wydaje się, że to zbyt mało, bo właśnie efektywnością sportową powinna być mierzona wartość klubu i ligi. W tej kategorii autorzy wzięli pod uwagę trzy składowe: miejsce na koniec sezonu, liczbę reprezentantów kraju i liczbę młodzieżowców w lidze. I te statystyki nie są już tak kolorowe. Rosnący poziom organizacyjny, finansowy i marketingowy ligi, nie przekłada się na wyniki sportowe. Jak więc powiedziałby trener Kazimierz Górski: "Skoro jest aż tak dobrze, dlaczego jest tak źle?" Polskie kluby wciąż mają duże problemy na arenie międzynarodowej, w Lidze Mistrzów nie graliśmy od 19 lat. Sukcesy organizacyjne i finansowe nie wpływają na większą liczbę kadrowiczów z polskiej ligi. Oprócz pojedynczych przypadków, wciąż ciężko wytransferować piłkarza z Ekstraklasy za przyzwoite pieniądze. Choć ta tendencja wyraźnie się zmienia, w lidze wciąż występuje wielu przeciętnych obcokrajowców, których jest zdecydowanie więcej niż polskich młodzieżowców. Oczywiście raport daje powody do optymizmu. Optymalnie byłoby, gdyby wszystkie trzy ujęte w nim obszary współgrały i rozwijały się równomiernie. W tej chwili dwie z trzech części są pozytywne. Wciąż czekamy na rozwój sportowy, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. Najważniejsze wnioski z raportu: · Lech Poznań zajął pierwsze miejsce w rankingu. Przed Legią Warszawa i Lechią Gdańsk. · Lech Poznań zwyciężył w klasyfikacjach finansowej i efektywności sportowej. · Legia Warszawa była najlepsza w kategorii marketingowo-medialnej. · Największy awans w ogólnym zestawieniu, z dziewiątej na piątą pozycję, odnotowała Jagiellonia Białystok. · 14 z 16 klubów ekstraklasy zwiększyło swoje przychody w roku 2014 w porównaniu do 2013. · Siedem klubów osiągnęło zysk, podczas gdy w poprzednim sezonie tylko trzy. · Łączna strata wszystkich spółek wyniosła 42 mln i jest najniższa w historii. · Przychody Legii wyniosły ponad 115 mln (Lech - 65 mln w 2014 roku) i są najwyższymi przychodami jednego polskiego klubu w historii. Łukasz Szpyrka