Remis Ruchu z Zagłębiem Lubin (2:2) to jedna z największych niespodzianek września w Orange Ekstraklasie. Beniaminek zaliczyłby pewnie zwycięstwo w starciu z mistrzem Polski, gdyby w II połowie sędzia podyktował rzut karny po ewidentnym faulu Michała Stasiaka na Martinie Fabuszu!<a href="http://magazynligowy.interia.pl/kolejka/7/12602/mecz/234949">Przekonaj się, czy był faul na Fabuszu!</a> - Nie powiem, moja drużyna powalczyła i to solidnie. Graliśmy jak równy z równym z beniaminkiem. To mnie cieszy, ale taką grę musimy powtórzyć w kolejnych trudnych meczach - z Lechem i Wisłą Kraków - już teraz mobilizuje swych podopiecznych trener Radolsky. Choć "Niebiescy" grają nowocześnie, stawiają na atak, słowacki szkoleniowiec zespołu kręci nosem. - Zaczęliśmy sezon od wyjazdowego zwycięstwa z Groclinem, ale później nie szło nam już tak dobrze i tych punktów mamy bardzo mało (z ośmioma "oczkami" Ruch jest dziesiąty). Ale jeśli nam się uda powtórzyć tą grę, którą zaprezentowaliśmy w spotkaniu z Zagłębiem i znowu na boisku będziemy pokazywać charakter, to jestem przekonany, że nasze konto punktowe zostanie wzbogacone - mówi z wiarą słowacki szkoleniowiec. Radolsky nie chce zdobyć się na ocenę polskiej ligi po swoim powrocie do niej, ale jednym zespole mówi z szacunkiem. - Ta Legia idzie jednak niesamowicie. W siedmiu kolejkach zdobyć 21 punktów, to nie lada sztuka - podkreśla. - Nie wiem, czy w jakiejkolwiek europejskiej lidze komuś wiedzie się tak dobrze. Co o pozostałych ekipach sądzi Radolsky? - Każdy walczy jak może, by piąć się w górę tabeli. Tak naprawdę dopiero po rundzie jesiennej będzie można powiedzieć kto jest silny, a kto słaby - zaznacza. Kibice w Chorzowie mają sporo radości z Martina Fabusza, którego Radolsky sprowadził przed sezonem. - Jaka w tym moja zasługa? Ja tylko dowiedziałem się od menedżera Martina, że ma kartę na ręce, a później dobrze spisali się prezesi, którzy dogadali się z Martinem i złożyli mu lepszą ofertę od tych, które napływały do piłkarza choćby z Czech - opowiada Duszan Radolsky. Michał Białoński, INTERIA.PL