Dysproporcjonalny podział środków został wprowadzony ponad rok temu, pod hasłem promowania tych, którzy mają ambicje gry w europejskich pucharach, a nie ligowego przeciętniactwa. Idea szczytna i chyba każdy ją rozumie. Średnie i małe kluby mają jednak poczucie, że dysproporcje powstały zbyt duże i liga zmierza w kierunku Primera Division, gdzie Barcelona i Real konsumują lwią część toru telewizyjnego, ale też są markami ogólnoświatowymi, czego nie da się powiedzieć o naszych koniach pociągowych z ESA. Rok temu Barca zgarnęła 166 mln euro z praw TV, o 12 mln euro więcej niż rok wcześniej. Real wzbogacił się o 153.3 mln euro, a Atletico o 119.2 mln. Dla porównania, Huesca, która została zdegradowana, musiała się zadowolić kwotą 44.2 mln euro. La Liga połowę kwoty uzyskanej z praw TV dzieli po równo, a drugą połowę, wypłacaną w dwóch ratach, uzależnia od wyników sportowych w ostatnich pięciu latach i oglądalności w tv danego klubu. Hiszpanie od 2015 r. sprzedają prawa jako cała liga, wcześniej Real i Barca robiły to oddzielnie, dzięki czemu otrzymywały dwunastokrotnie wyższe kwoty niż konkurencja! Jeśli PKO Ekstraklasę - restart zaplanowano na 29 maja - uda się dokończyć, a Legia zdobędzie mistrzostwo, wówczas z całego sezonu otrzyma 30 mln zł. ŁKS będzie musiał się zadowolić kwotą trzykrotnie niższą - 11.1 mln zł, zatem cały czas dysproporcje są niższe niż w Hiszpanii, gdzie "Duma Katalonii" zgarnia niemal czterokrotnie więcej od spadkowicza. Znacznie mniejsze różnice w wypłatach dla klubów obowiązują na Wyspach Brytyjskich. Rok temu Manchesterowi City z praw TV skapnęło 71.3 mln funtów, a Liverpoolowi - 69.9 mln. Najbardziej pokrzywdzony przy kawałkowaniu tortu - Huderrsfield Town zgarnął więcej niż 60 procent kwoty, jaką otrzymali "The Citizens" i "The Reds" - 44.6 mln funtów. Czyli jednak można i tak. A Liverpool to przecież lider z prawdziwego zdarzenia - zwycięzca ostatniej edycji Ligi Mistrzów, więc mógłby się domagać specjalnego traktowania. Właściciel i prezes Legii Warszawa Dariusz Mioduski zainwestował w klub kilkadziesiąt milionów złotych i to on domaga się, by jak największa część środków była przelewana na konta trzech-czterech klubów, które będą nas reprezentować w walce o europejskie puchary. - Salvadore Agra, rok temu kupiony za 800 tys. euro, teraz został wypuszczony za darmo, bo jest kryzys związany z koronawirusem. Gdzie jest ta gospodarność? Dlaczego Ekstraklasa ma płacić za takie błędy - nokautujący dla Legii cios zadał w Cafe Futbol Dariusz Dziekanowski, który w latach 1986-89 był jej największą gwiazdą.