- Licząc ze środkami na LIVE Park, który produkuje sygnał telewizyjny nasze przychody sięgają 300 milionów złotych rocznie, co daje nam ósme miejsce wśród krajów Europy - szczyci się prezes Animucki. Dla uczciwości jednak dodaje, że w Anglii i Niemczech są po dwie ligi z wyższymi zarobkami, a poza nawiasem jest też Rosja, w której Premier Liga nie czerpie zysków ze sprzedaży praw TV, tylko ze spółek państwowych. Źródłem sukcesu finansowego Ekstraklasy SA jest w głównej mierze podpisana rok temu umowa na sprzedaż praw TV, które nabyły Canal+ i TVP za rekordową sumę 250 mln zł rocznie. - Dodatkowo, dzięki tej umowie mecze PKO BP Ekstraklasy zyskały wzrost oglądalności o 30 procent, gdyż są teraz dostępne na antenie otwartej programu TVP 2. Wyniki oglądalności pójdą jeszcze bardziej w górę, gdy finał ligi zagości na antenie "Jedynki" - podkreślał Animucki. Ekstraklasa SA zarabia też na sprzedawaniu transmisji i skrótów meczów w internecie. Stworzyła do tego celu aplikację najpierw na IOS, a wkrótce uruchomi tę na system Android. Spółka jest na finiszu negocjacji sprzedaży praw tą drogą do krajów takich jak: Dania, Norwegia i Szwecja. W każdym z nich mieszka i pracuje sporo Polaków, którzy z chęcią obejrzą nasze kluby w akcji. Prezes Mastalerek wybił też fakt, że w palecie sponsorów są największe spółki z udziałem Skarbu Państwa: Lotto, Bank PKO BP, a barterowo także Orlen. Ze współpracy z nimi spółka uzyskuje dla klubów 30 milionów zł rocznie. Na wczorajszym spotkaniu świątecznym szefowie spółki poruszyli też drugą stronę medalu, która staje się zmorą naszej piłki - szybkie odpadanie klubów z europejskich pucharów. Jakie są tego przyczyny?