<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> Na stadionie przy ulicy Okrzei prawie 9 tysięcy kibiców zobaczyło bardzo dobre, emocjonujące i trzymające w napięciu do ostatnich minut spotkanie. Ostatecznie, po raz kolejny w tegorocznych rozgrywkach, triumfował zespół prowadzony przez czeskiego szkoleniowca Radoslava Latala. - Zagraliśmy dwie różne połowy. W pierwszej przeważał Piast, w drugiej my. Stworzyliśmy sobie kilka dobrych okazji do zdobycia bramki, ale niestety nic nie udało się wykorzystać. Szkoda, że tak się stało, bo do Gliwic przyjechaliśmy po trzy punkty. Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężki mecz i tak rzeczywiście było. W spotkaniu z nami Piast pokazał, że nie jest przypadkowym liderem - podkreśla Sadlok. W końcówce pierwszej połowy defensor Wisły brał udział w szarpaninie, w której uczestniczyło kilkunastu graczy z obu zespołów. Ostatecznie w tej kontrowersyjnej sytuacji sędzia Jarosław Przybył z Kluczborka ukarał żółtymi kartkami strzelca bramki Martina Neszpora, Marcina Pietrowskiego oraz Pawła Brożka. - To był twardy i emocjonujący mecz. Dobrze, że w tej sytuacji nie posypały się czerwone kartki, bo potem piłkarze przymusowo muszą pauzować, a przecież tak naprawdę, oprócz przepychanek, nie działo się nic złego - komentował sytuację z 44 minuty Sadlok. Smutą minę po meczu w Gliwicach miał Wilde-Donald Guerrier. - Taki wynik, to dla nas duże rozczarowanie. Stworzyliśmy sobie wiele sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Co do Piasta, to jest do dobry zespół. Wygrali z nami, ale nie oznacza to, że jest to silniejsza drużyna od Wisły. Teraz trzeba się skupić na ciężkiej pracy, tak, żeby być dobrze przygotowanym do kolejnego ligowego spotkania. To jest w tej chwili najważniejsze - tłumaczył Interii czarnoskóry skrzydłowy "Białej Gwiazdy". Michał Zichlarz, Gliwice