Na wczorajszym - przerwanym do maja nadzwyczajnym zjeździe PZPN - prezes Michał Listkiewicz zapowiedział, że on i jego ekipa poda się do dymisji 14 września. Tak mocnego zapewnienia nie dał nawet rok temu, gdy rząd wprowadził do piłki kuratora. Z drugiej strony jednak Listkiewicz dał sobie i swej ekipie kolejne pięć miesięcy spokoju. A co dalej? Tego nie wie nikt. Jeśli nawet dymisja szefa PZPN-u stanie się faktem, to sam w sobie on nic nie zmieni. Jak słusznie podkreślał minister sportu Mirosław Drzewiecki odejście Listkiewicza może być tylko (i aż) bodźcem do ratowania polskiej piłki, ale z pewno?ciš sama w sobie zmiana prezesa nie będzie lekiem na całe zło. Korupcyjny wrzód pękł w czerwcu 2006 r. Zatrzymano wówczas Ryszarda F. pseudonim "Fryzjer". Z pozoru szarego działacza z wielkopolskiej piłki. Zaczynał w Olimpii Poznań, ale prawdziwą karierę zrobił w Amice Wronki. Sam zresztą doprowadził do powstania potęgi Amiki poprzez połączenie Czarnych Wróblewo (tu był drugi po Bogu) z Błękitnymi Wronki. Śledztwo wykazało, że "Fryzjer" był szefem piłkarskiej mafii i w jego kieszeni siedzieli sędziowie, a także obserwatorzy. W 2000 r. prezydium zarządu PZPN uznało go persona non grata. Gdy w styczniu ubiegłego roku zatrzymano członka zarządu PZPN Wita Ż, podejrzewając go o korupcję w sporcie (miał wpływać na sędziów i razem z "Fryzjerem" pomagać Zawiszy Bydgoszcz w awansie do ekstraklasy) ziemia tąpnęła pod prezesem Związku Michałem Listkiewiczem po raz pierwszy. "Listek" zapowiedział nawet, że podaje się do dymisji, czego jednak nie zrobił. Do kolejnego korupcyjnego przesilenia doszło 28 marca, gdy do wrocławskiej prokuratury w kajdankach dowieziono dobrego znajomego prezesa Listkiewicza, trenera Dariusza W., z którym wspólnie zdobywali mistrzostwo Polski w 2000 r w barwach Polonii Warszawa (Listkiewicz był jej prezesem). Cała piłkarska Polska czekała na ostatniš niedzielę. Po publicznych zapewnieniach prezesa Listkiewicza w jego odejście wierzš już nawet najwięksi krytycy obecnego zarządu na czele z Janem Tomaszewskim. Listkiewicz zapowiada rychłe reformy, które mają ułatwić tępienie korupcyjnej plagi nowym ludziom. Na czym mają polegać te zmiany? Gwoździem programu ma być stworzenie funkcji prokurator piłkarskiego. - Będzie to osoba spoza środowiska piłkarskiego. Takie rozwiązanie świetnie się sprawdza w niemieckim związku piłkarskim DFB - precyzuje Michał Listkiewicz. Zarząd PZPN-u chce też doprowadzić do podpisania umowy z Krajową Izbą Gospodarczą. Organizacja ta dysponuje systemem antykorupcyjnym opartym na ISO. Tego typu rozwiązania majš być prowadzone w świecie piłki. Listkiewicz chce też monitorować zakłady bukmacherskie, by wykluczyć nieuczciwy zarobek w nich sportowców i działaczy. - Zakłady bukmacherskie to nowe niebezpieczeństwo, z którego rozmiarów nie do końca zdajemy sobie sprawę. Dlatego zamierzamy podpisać umowę z firmą , która kontroluje większość zakładów bukmacherskich świata i daje sygnały o podejrzanych obstawieniach, byśmy mogli natychmiast reagować - tłumaczy prezes Listkiewicz, który w tych rozwiązaniach widzi też "oręż do walki z korupcją dla nowych ludzi". Ważne jest to, że Listkiewicz trzykrotnie przeprosił za brak reakcji na korupcyjną patologię. Ale czy planowane przez niego zmiany wystarczą? Trudno w to wierzyć. Bez zmian w mentalności szeregowych działaczy z piłkarskich "dołów" nic się raczej nie uda wskórać. Wszyscy fachowcy podkreślają, że PZPN-em powinni kierować menedżerowie. Skąd ich jednak wziąć, skoro o wszystkim decydować będą działacze z okręgów?