Przerwę lepiej wykorzystał Wojciech Stawowy i jego Arka Gdynia. Skazywani na pożarcie gdynianie zremisowali przed własną publicznością z Legią 1:1 (1:0), grając przez blisko godzinę w osłabieniu. Podopieczni Stawowego rozpoczęli mecz z dużym animuszem. Gospodarze starali się już na połowie rywala odebrać piłkę i zaatakować bramkę Łukasza Fabiańskiego. Przewagę Legii w wyszkoleniu technicznym gracze Arki niwelowali ogromną wolą walki i determinacją. W 28. minucie szał radości ogarnął kibiców Arki. Olgierd Moskalewicz popisał się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego z 18 metrów. Fabiański nawet nie drgnął w bramce. Kilka minut później doszło do sytuacji, która zaważyła na dalszych losach meczu. Krzysztof Sobieraj sfaulował Miroslava Radovica za co otrzymał żółtą kartkę. A że był to jego drugi kartonik w tym kolorze, musiał przedwcześnie udać się do szatni. Przewaga jednego zawodnika uwidoczniła się po przerwie. Arka cofnęła się do obrony korzystnego rezultatu i raz po raz pod bramką Norberta Witkowskiego było gorąco. W 63. minucie warszawianie dopięli swego. Piotr Jawny zatrzymał nieprzepisowo Radovica w polu karnym, a sędzia Mariusz Podgórski po konsultacji z liniowym wskazał na "wapno". Rzut karny wykorzystał Roger i jak się później okazało był to ostatni gol w tym meczu. W meczu inaugurującym 6. kolejkę Orange Ekstraklasy piłkarze Wisły Płock zremisowali przed własną publicznością z Widzewem Łódź 2:2 (0:1). Po golu Bartłomieja Grzelaka w 45. minucie Widzew objął prowadzenie, ale tuż po przerwie do wyrównania doprowadził Tomas Michalek. W 68. minucie to gospodarze wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców wpisał się Paweł Sobczak. Jednak niespełna dziesięć minut później Krzysztof Sokalski ustalił wynik meczu strzelając gola na 2:2.