Od samego początku wiało nudą. Pierwszą groźną sytuację stworzyli goście. W 16.minucie Chi Fon przejął piłkę na środku pola i wypuścił prawym skrzydłem Andruszczaka, który dośrodkował w pole karne, przed bramką błąd popełnił Iwański i Tomasz Zahorski dopełnił tylko formalności, pakując piłkę do bramki. Wiślacy w przeciwieństwie do ostatnich trzech meczy, grali bardzo wolno, efektem tego było wiele strat w ataku i brak celnych strzałów. W 43. minucie miała miejsce bardzo kontrowersyjna sytuacja. Gevorgyan przedryblował trzech obrońców Górnika, następnie wbiegł w pole karne i został sfaulowany, sędzia jednak nie zareagował, mimo protestów "Nafciarzy". W 54. minucie kolejny ewidentny błąd sędziego, znów na niekorzyść Wisły - Gregorek w polu karnym został powalony przez Pawelca. Spotkanie stało na żenująco niskim poziomie. Z taką grą, z takim zaangażowaniem żadna z drużyn nie zasługuje na obecność w Orange Ekstraklasie. Ba, ciężko nawet byłoby im uplasować się w czołówce drugiej ligi. Mecz miał zostać rozegrany 7 kwietnia, jednak Górnik był wtedy zawieszony z powodu zarzutów korupcyjnych. Wisła otrzymała trzy punkty walkowerem, jednak potem piłkarskie władze zmieniły decyzję.