To młodzi Jacek Kiełb z Lecha, Cezary Wilk z Wisły, czy Kamil Poźniak z Bełchatowa, mogą stać się nie tylko gwiazdami Ekstraklasy, ale i w przyszłości wartościowymi reprezentantami. Jednak u nas lepiej wydać, 400, czy 500 tysięcy euro za obcokrajowca, który w pierwszych tygodniach się po prostu się ośmiesza. Kiedyś obcokrajowiec musiał być dwa razy lepszy od Polaka, teraz wystarczy, że jest dwa razy gorszy... Milion euro za blisko 30-letniego defensywnego pomocnika? Legia Warszawa zapłaciła za Chorwata Ivicę Vrdoljaka milion euro odstępnego. Za zbliżającego się do trzydziestki defensywnego pomocnika, który nigdy nie grał w reprezentacji swojego kraju. Nawet przyzwoitego, ale defensywnego pomocnika! Nic dziwnego, że dług Legii na rzecz ITI jest niebotycznych rozmiarów, po tym, jak lekką ręką wydaje się kasę - najpierw za namową Mirosław Trzeciaka, a teraz Marka Jóźwiaka... Polonia Warszawa za Artura Sobiecha też zapłaciła milion euro odstępnego. To dużo, bardzo dużo. Inne kluby czołówki się oburzają, że "Czarne Koszule" przepłaciły. Hm, ale to są pieniądze wydane na najzdolniejszego polskiego napastnika młodego pokolenia. Na 20-latka, który przebojem wdarł się do ligi i który już ma za sobą grę w pierwszej reprezentacji. Właściciel Lecha, Jacek Rutkowski przyznaje: "Coś tak czuję, że inwestycja w Sobiecha zwróci się, że ten chłopak naprawdę dobrze rokuje." Poza tym, kto bogatemu zabroni - Józef Wojciechowski to "oligarcha" polskiej Ekstraklasy. Ma gest i na pewno ożywił nasz futbol nadzwyczajnie. Teraz jeszcze pozyskał dobrego doradcę w osobie Pawła Janasa. Kto wie, komu po kilkunastu latach przerwy będzie pisana wreszcie Liga Mistrzów... Tzw. wzmocnienia z Beninu i Maroka Skąd ten zaciąg zagraniczny w polskiej piłce? Bo najłatwiej to zrobić. Zadzwonić do znajomego menedżera, który na pewno coś poleci. I jeszcze będzie bardzo przekonujący. "Tak, świetny piłkarz, dokładnie ta pozycja, jaki charakter, jakie umiejętności!" Same "achy" i "ochy." A później, zresztą dość szybko, wychodzi na jaw, że gość przyjechał tu tylko zarobić, a jego menedżer już zarobił... Legia i Wisła najpierw zgodnie zatrudniły po sześciu obcokrajowców, a teraz mają dojść jeszcze reprezentant Beninu, Razaka Omatoyossi (do Legii) i Marokańczk Nourdin Boukhari (do Wisły). Śmiać się, czy płakać?! Uczmy się od Niemców Niemcy od dziesięciu lat naprawiają swój futbol. Czynią to z podziwu godną konsekwencją. Niemcy to kraj Unii Europejskiej, a więc nie ma możliwości zablokowania obcokrajowców. Energii Cottbus swego czasu wystawiło jedenastu piłkarzy z zagranicy. To jednak nie jest kierunek na dziś. W 1. kolejce Bundesligi sezonu 2009/2010 Bayern Monachium w podstawowym składzie miał ośmiu Niemców. Po dwóch kolejkach 49 procent Niemców wystąpiło w drużynach Bundesligi (w poprzednim sezonie 45 procent). A w 2. Bundeslidze ta tendencja jeszcze bardziej jest widoczna - 70 procent wystawionych piłkarzy legitymuje się paszportem Republiki Federalnej Niemiec (w poprzednim sezonie 65 procent). Gwiazdy z zagranicy - tak, "szmelc", czy raczej "szrot" - nie. To myślenie zwycięża w Niemczech. Jest na to szansa także w Polsce, przy poprawie menedżmentu klubowego... Czytaj również: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/transfery-w-polsce-rekordy-i-okno-za-granice,1526310,812">Transfery w Polsce: Rekordy i okno za granicę</a> <a href="http://sport.interia.pl/raport/transfery/tabela/ligowe-transfery-lato-2010,549">Zobacz wszystkie transfery, jakich dokonały latem polskie kluby!</a>