Lechia w poprzedniej kolejce przełamała fatalna passę pięciu meczów bez zwycięstwa. W meczu z Wisłą także udało im się zainkasować kompletu punktów. "Biała Gwiazda" wciąż za to nie może wygrać meczu. Wiślacy przegrali już cztery spotkania z rzędu w lidze i są coraz bliżej spadku z grupy mistrzowskiej. W meczu z Lechią trener Broniszewski na prawej obronie wystawił 19-letniego Jakuba Bartosza, który w ostatnim spotkaniu z Legią wyróżniał się na boisku. W pierwszej połowie obie drużyny prezentowały bardzo chaotyczną i niedokładną grę. W oczy raziły zwłaszcza niecelne podania Wisły. W pierwszej połowie goście nie oddali też ani jednego celnego strzału na bramkę rywala. Na dodatek musieli przeprowadzić w 36. minucie wymuszoną zmianę, ponieważ kontuzji nabawił się Maciej Sadlok. Na murawie zastąpił go Tomasz Cywka. Lechia dużo częściej atakowała bramkę Wisły, ale długo nie mogła zdobyć pierwszego gola. Najbardziej aktywny na boisku był Michal Mak, który w pierwszej połowie aż trzy razy mógł pokonać Radosława Cierzniaka. Do 36. minuty górą był bramkarz wiślaków, ale później musiał już uznać wyższość rywala. Po asyście od Sebastiana Mili, napastnik Lechii pewnie posłał piłkę do siatki. Po przerwie Lechia poczuła krew i mocno zaatakowała bramkę Wisły. Już w 55. minucie gospodarze podwyższyli wynik na 2-0. Potężną bombę zza szesnastki wpakował do siatki Cierzniaka Maciej Makuszewski. Wisła pierwszy i jedyny celny strzał w tym spotkaniu oddała w 75. minucie gry. Do obrony bramkarza gospodarzy zmusił najmłodszy piłkarz w zespole "Białej Gwiazdy" - Jakub Bartosz. W całym spotkaniu Wisła stworzyła sobie jednak zaledwie pięć sytuacji bramkowych. "Biała Gwiazda" jest w coraz gorszej sytuacji. Wciąż nie ma nowego trenera, nękają ją kontuzję i nie może wygrać już czwartego meczu z rzędu. Ekstraklasa: terminarz, wyniki, strzelcy, tabela