Po powrocie z urlopu Matusiak spotkał się z prezesem BOT GKS Bełchatów Jerzym Ożogiem, który przedstawił mu mniej lub bardziej konkretne sygnały transferowe. Najbardziej realny jest wyjazd Matusiaka do Anglii lub Włoch. - Z tym, że Bełchatów też przedstawił mi ciekawą propozycję dalszej gry w tej drużynie wiosną. Podwyżka oczywiście nie sprawiłaby, że zarabiałbym tyle, ile w lidze zagranicznej, ale proponują bardzo przyzwoite pieniądze - stwierdził reprezentant Polski. Tymczasem coraz większa liczba menedżerów proponuje napastnikowi swoje usługi. Według nich wartość Matusiaka oscyluje w okolicach miliona euro. - To przykre, że w ogóle ktoś mówi o tak niskich kwotach. Skoro ich zdaniem kluby oferują za transfer tylko tyle, oznacza to, że nie najlepiej wykonują swoją robotę. Najwyższy czas, aby polscy piłkarze zaczęli się cenić. Jeśli mój klub i ja nie otrzymamy dobrej propozycji, to zostaję w Bełchatowie. Nie spieszę się z wyjazdem, czas pracuje na moją korzyść. Mogę czekać nawet do końca stycznia, bo właśnie wtedy w poważnych ligach zamyka się okienko transferowe - podkreślił Matusiak.